8 lipca 2013

Rozdział 22


Wysiadając z samochodu, nie mogłam powstrzymać westchnięcia. Dom w którym mieliśmy się zatrzymać, był cudowny. Okazało się, że jest to drewniana chatka, co bardzo mnie ucieszyło. Dobrze było wiedzieć, że Louis nie jest rozrzutny, a w głowie nie siedzą mu tylko pieniądze.
Znajdowaliśmy się w małym sąsiedztwie, w którym domy nie były ściśnięte obok siebie. Każdy z nich miał duży ogród, a nasz nie był inny. Dom wyglądał jak z bajki. Tak wiem, to oklepane stwierdzenie. Był on dwupiętrowy, z drewnianymi okiennicami. Kolor belek zewnętrznych przypominał mi kawę z mlekiem. Koło drzwi wejściowych rosły dwa, idealnie przystrzyżone krzewy róży.  Ogrodzenie również było drewniane, jednak odmalowane na biało.
W czasie, kiedy ja podziwiałam dom, Louis zdążył wypakować nasze walizki. W sumie mieliśmy dwie. Zwinnie chwycił je w obie dłonie i podszedł do mnie.
– I jak? – zapytał opierając walizki o płot.
– Jest cudowny – powiedziałam, wciąż przyglądając się drewnianemu budynkowi. Nie mogłam się doczekać zobaczyć wnętrza. Louis uśmiechnął się i wręczył mi klucze, które wyjął z kieszeni.
Podekscytowana otworzyłam białą furtkę i wbiegłam po kamiennych schodach. Przekręciłam dwa razy kluczyk w zamku a drzwi ustąpiły.  W progu przepuściłam Louisa, który odstawił walizki na ziemię. Znajdowaliśmy się w głównej części domu, połączonej z salonem. Podłoga była wyłożona dużymi, lśniącymi czystością, białymi płytkami.  Na wprost od przejścia znajdowała się czarna, skórzana kanapa, dwa fotele, telewizor, półki przepełnione książkami i  drewniana komoda na której zostały poustawiane zdjęcia.
Przestąpiłam do przodu.
Po lewej, za ścianą znajdowała się kuchnia połączona z salonem.  Czarne blaty doskonale współgrały z drewnianymi szafkami. Obok niej pod ścianą ustawiony był szklany stół z czterema krzesłami. A obok niego widniały rozsuwane drzwi prowadzące na taras.
Znajdował się tam okrągły stoliczek, dwa krzesła i radio. Był ozdobiony winoroślami, które pięły się w górę po drewnianych balach. Kiedy minęłam owe rzeczy, znalazłam się w pięknym ogrodzie, z przystrzyżoną trawą. Cały odgrodzony był od świata wysokimi świerkami, tak, że nikt nie byłby w stanie przeszkodzić właścicielowi. Wszędzie rosły małe krzewy i kwiaty. A po prawej stronie widniało palenisko.
Wróciłam się do salonu i spostrzegłam, że Louis stoi przy walizkach, opierając się o ścianę z uśmiechem na twarzy. Przyglądał mi się, jakby czekając na moją reakcję. Nie myśląc długo podbiegłam do niego i oplotłam jego szyję ramionami.
– Jesteś cudowny, to miejsce jest cudowne, tak strasznie ci dziękuję – wyrzuciłam na jednym tchu, a zamiast odpowiedzi usłyszałam cichy chichot. Louis objął mnie ramionami w pasie i podniósł delikatnie. Spojrzałam na niego pełna podziwu, co do jego siły. Trzymał mnie w górze, jakbym ważyła pięć kilo mniej. Zmierzwiłam jego włosy, a wtedy on odstawił mnie na ziemię.
– Wejdź na górę – powiedział i poruszał zabawnie brwiami. Zaśmiałam się i pokiwałam głową.
Po prawej stronie od wejścia widniały jeszcze jedne drzwi, prowadzące do białej łazienki. Znajdowała się tam kabina prysznicowa, umywalka, pralka i toaleta. Na szafce przymocowanej do białych kafelków były poukładane ręczniki, a na pralce, w koszyku płyny do kąpieli i włosów.
Wyszłam z łazienki i udałam się na górę krętymi schodami.
Piętro okazało się odremontowanym poddaszem. Ściany były pochyłe, a w nich zostały umieszczone dwa okna.  Pod ścianą po lewej stronie stało dwuosobowe łóżko, po obu jego stronach małe stoliczki z lampkami. Naprzeciw łóżka pod ścianą komoda, a nad nią powieszony telewizor. Puchaty dywan zajmował większą część podłogi. Koło komody stał jeden fotel na którym złożone czekały koce i poszewki na pościel. Ściany były koloru beżowego. Naprzeciwko wejścia stała duża szafa.
Wróciłam wzrokiem na łóżko. Jedno. Dwuosobowe.
– Ach, no i wiesz – usłyszałam lekko zdyszany głos Louisa, który właśnie wchodził z walizkami na górę – Od dzisiaj śpimy razem – znów śmiesznie poruszał brwiami, za co dostał ode mnie w ramię.
– Nie wyobrażaj sobie za dużo Tomlinson – mruknęłam i chwyciłam poszewkę, by oblec nam kołdrę. Byłam dumna z siebie za tą odpowiedź. Byłam dumna, że nie leżę teraz na łóżku i nie wylewam łez. Byłam wdzięczna Louisowi. Wiedziałam, że z nim dam sobie radę.
– Ani trochę nie mogę? – zapytał i uniósł wzrok uśmiechając się łobuzersko.
– Chcesz spać na podłodze? – zapytałam i zaśmiałam się cicho.
Nie dostałam odpowiedzi. Odwróciłam się więc, przy okazji kończąc ścielenie łóżka. Louis stał tuż przy mnie i nie uśmiechał się. Wyglądał na skupionego. Zapach jego perfum przeszył moje nozdrza, czułam ciepło bijące od niego.
W pewnym momencie Louis zmarszczył brwi. Uśmiechnęłam się delikatnie, stanęłam na palcach i przyłożyłam mój palec wskazujący za zmarszczkę, która utworzyła się pomiędzy jego brwiami.
– Nie rób tak, bo ci tak zostanie – szepnęłam i opuściłam dłoń. Louis uśmiechnął się, ukazując swoje białe zęby po czym schylił głowę i złożył pocałunek na moim policzku. Spojrzał mi w oczy, jego nos musnął mój. Został w tej pozycji przez moment, powodując, że na moich policzkach pojawił się rumieniec.
– Rumienisz się – uśmiechnął się, po czym odsunął i westchnął.
Zakryłam dłońmi policzki i odwróciłam się na pięcie.
– Wcale nie – mruknęłam niczym obrażony pięciolatek.
Usłyszałam śmiech Louisa, a następnie jego kroki.
– Po której stronie śpisz księżniczko? – zapytał, mijając mnie i podchodząc do łóżka.
Uśmiechnęłam się do niego i wskoczyłam na łóżko po lewej stronie, tak, że byłam bliżej zejścia na dół.
– Rozumiem – zaśmiał się i położył moją walizkę obok mnie. Swoją odłożył na przeciwną stronę łóżka. Otworzył ją, z zamiarem wypakowania swoich ubrań, ale po chwili mruknął coś pod nosem i zrzucił walizkę na ziemię.
– Leniuszek ci się włączył? – zaśmiałam się otwierając swoją torbę.
– Jestem głodny – mruknął robiąc smutną minę – Co powiesz na ognisko?

* * *

Kiedy słońce zniknęło za horyzontem, ubrałam długie spodnie, a w rękę chwyciłam zielony polar. Zamknęłam drewnianą szafę i zbiegłam na dół. Wbiegłam do salonu, zatrzymując się przy komodzie ze zdjęciami. Widniała na nich bardzo ładna blondynka, która uśmiechała się słodko. Była mniej więcej w moim wieku. Na innych zdjęciach była z Louisem, Zaynem, Niallem, Liamem i Harrym.
Przełknęłam głośniej ślinę. Długonoga blondynka, co?
– Czemu ja? – zapytałam, a on uniósł jedną brew do góry – Czemu ja, a nie jakaś długonoga blondynka. Przecież możesz mieć każdą. Jesteś sławny, a ja na pewno nie jestem „tą dziewczyną ze snów” – powiedziałam głośniej i pewniej. Harry milczał, a jego usta utworzyły podłużną kreskę. Poczułam łzy napływające do oczu, zamrugałam kilka razy, by się nie rozkleić.
– Musisz teraz wyskakiwać z czymś takim? – zapytał dość nie miłym tonem – Przepraszam – szepnął od razu lekko zmieszany.
– Nie, nie, masz rację, wszystko psuję – zaśmiałam się nerwowo, a on objął mnie  w pasie i przyciągnął do siebie. Usiadłam na jego kolanach okrakiem i położyłam dłoń na jego policzku. – Ja po prostu chcę wiedzieć.
– Powiedziałaś, że mogę mieć każdą – zaczął rysując delikatnie wzorki na moich plecach – Wiem, że wystarczy zagadać do jakiejś dziewczyny, a ona zrobi wszystko czego będę od niej oczekiwał, ale wtedy przed kawiarnią, ty zachowałaś się inaczej. – zaśmiał się delikatnie – Wylałaś na mnie napój Vicki, no i to twoje prychnięcie. Jesteś inna – powiedział opierając swoje czoło o moje – Zawsze dziewczyny były dla mnie kolejnym krokiem na przód. Zmieniałem je co noc, bo to była zabawa – powiedział te słowa i mimo, że tak bardzo mnie zabolały, cieszyłam się, że jest szczerzy – Jednak kiedy przez te dni naszej znajomości cały czas nie dawałaś mi do ciebie dotrzeć, odpierałaś moje ataki, zrozumiałam jak wyjątkowa jesteś. Ja… – zaczął i przełknął głośno ślinę – Sądzę, że czuję do ciebie coś więcej. Chcę związać się z tobą na poważnie, a nie na jedną noc. – zakończył swój wywód i spuścił głowę. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że po moich policzkach spływają łzy. Uniosłam delikatnie jego podbródek i pocałowałam go delikatnie.
Otworzyłam oczy, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Poczułam śliną tęsknotę. Miałam ochotę wybiec z tego domu i znaleźć Harry’ego. Strach ogarnął moje ciało. Nogi stały się miękkie, a sama dostałam czkawki. Dławiąc się łzami uświadomiłam sobie, ze już nigdy nie będzie tak jak kiedyś.
Musiałem cie zobaczyć – szepnął i zrobił krok w moją stronę – Louis powiedział, że wydajesz się być w rozsypce, a ja nie mogłem tak po prostu zadzwonić, więc wsiadłem w samolot i w ciągu dwóch  godzin dotarłem do Londynu – powiedział szybko, tak, że ledwie go zrozumiałam. Mimowolnie się uśmiechnęłam  Po raz pierwszy ktoś zrobił dla mnie coś tak cudownego.

Harry leżał blisko mnie, a jego ręka nadal spoczywała na moim biodrze. Wyswobodziłam się z jego objęć, delikatnie, by go nie obudzić. Sprawdziłam godzinę na telefonie. Trzecie rano. Po raz pierwszy obudziłam się w środku nocy, a do tego nie byłam ani trochę śpiąca. Wróciłam na miejsce obok Harry’ego i zrobiłam mu zdjęcie. Na pamiątkę – pomyślałam. Wyglądał naprawdę słodko. Oddychał spokojnie, a jego usta były lekko rozchylone. Loki o ile to możliwe znajdowały się w jeszcze większym nieładzie. Na moje usta mimowolnie wkradł się uśmiech. Położyłam głowę na poduszkach i nakierowałam jego dłoń z powrotem na moje biodro. Pogłaskałam go delikatnie po policzku, a on zamlaskał jak kot.
Kiedy łzy przestały spływać po mojej twarzy, wyciągnęłam z kieszeni telefon. Trzęsącą się ręką zaczęłam przeszukiwać galerię zdjęć, aż w końcu trafiłam na to jedyne. Był tam. Wciąż miał zamknięte oczy, był spokojny, a jego usta lekko rozchylone. Uśmiechnęłam się słabo i odłożyłam telefon na komodę.
Miałam być silna, nie psuć sobie odpoczynku. Jednak wciąż miałam przeczucie, ze zaszło nieporozumienie. A może to tylko moja wyobraźnia? Może to tylko ja chciałam wyprzeć ze swoich myśli Harry’ego i obcą dziewczynę?
– Przepraszam – wydusił z siebie i minął mnie. Chciał wejść do domu, jednak w ostatniej chwili chwyciłam go za nadgarstek i pociągnęłam w swoją stronę. Odwrócił się zmieszany, a ja przybliżyłam się do niego i wspięłam się na palce, tak by być choć trochę wyższa. Wplotłam palce w jego włosy i nie zastanawiając się długo musnęłam jego wargi. Harry odwzajemnił pocałunek bardziej namiętnie. A mi w końcu ulżyło.
– Melanie? – usłyszałam cichy, zachrypnięty głos.
Odwróciłam się natychmiastowo. Louis spoglądał na mnie, a na jego twarzy malował się smutek.
– Przepraszam – jęknęłam i kucnęłam, oplatając nogi rękoma. – Jestem taka słaba, idiotyczna. To miał być odpoczynek, ale ja nie mogę o nim nie myśleć. Mam dość siebie samej i tego cholernego uczucia – wyrzuciłam z siebie zdławionym głosem.
– Nie mów tak – nie wiem kiedy Louis znalazł się tuż przy mnie. Usiadł naprzeciw mnie na podłodze i spokojnie czekał – Jesteś cudowna.
Podniosłam wzrok i również usiadłam, czując, że drętwieją mi nogi.  Pociągnęłam nosem i wprost rzuciłam się na niego. Usiadłam okrakiem na jego nogach i oparłam głowę o jego ramię. On zachwiał się i podtrzymał ręką by nie spaść.
– Dziękuję, jesteś najlepszy – powiedziałam zgodnie z prawdą. Znosił moje humorki od początku, za co byłam mu dozgonnie wdzięczna.
Podniosłam wzrok, a on delikatnie pogładził mój policzek, ścierając łzy. Zbliżył się niezauważalnie. Mój oddech stał się głębszy, a serce znów przyspieszyło bicia. Wplótł dłoń w moje włosy, a jego oczy spojrzały w moje z  czułością. Jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko moich. Ścisnęłam kołnierzyk jego kraciastej koszuli i zacisnęłam nogi na jego biodrach. Jego usta musnęły moje delikatnie, a następnie z większym zapałem. Drugą rękę położył na moich plecach, przyciskając mnie bliżej. Odwzajemniłam jego pocałunek przymykając oczy, jednak nie trwało to długo. Mój umysł automatycznie wytrzeźwiał na myśl o Harrym. Spróbowałam się odsunąć, jednak ramiona Louisa były zbyt silne. Chłopak zdawał się nie zauważać mojego oporu. Nie mając innego pomysłu zacisnęłam zęby na jego języku, a on jęknął i odsunął się.
Spojrzałam na niego wystraszona i położyłam dłoń na swoim sercu, które biło jak szalone.
– Przepraszam – powiedzieliśmy oboje w tym samym momencie.

* * *

Kto teraz chce mnie zabić, a kto kocha bardziej? :D
Podpadłam, co? Tysiąc razy zastanawiałam się, czy nie zmienić końcówki tego rozdziału, ale koniec końców widzicie oryginał :D
Dzisiaj doszedł mój prezent:

Pozdrowienia, dla wszystkich czytelników!
I po raz setny dziękuję Weronice ♥
Do zobaczenia, kochani!
Jeszcze raz zapraszam na nowego bloga (o Louisie):


9 komentarzy:

  1. aaa taki zwrot akcji, kocham Cię haahah. chcę kolejny rozdział dkfnwkjenfe
    @snajdbrd

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, wiesz, cieszę się, że jest ten pocałunek, bo czekałam na to, lecz spodziewałam się innej końcówki. W sensie, że Mel miała go nie ugryź w ten język. Ale powinnam się cieszyć, w końcu całowali się? Tak, całowali. Mam nadzieje, że podczas tego wyjazdu dojdzie do kolejnego pocałunku. Ale to tylko chyba moje marzenia.. Pozdrawiam i zazdroszczę płyty 1D. A swoją drogą jesteś bardzo ładna :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no dlatego zastanawiałam się, czy w ogóle publikować :P To do czego dojdzie, ma być sekretem, więc Ciii... ;) Mam nadzieję, że mimo wszystko nie zawiodę Cię z kolejnymi rozdziałami, jeśli chodzi o Louisa ;c Nie masz czego zazdrościć ;) A, dziękuję, chociaż do końca nie zgadzam się z tym stwierdzeniem ♥

      Usuń
  3. Przecież to Harry jest jej wielka miłością. Lou odbiera dziewczynę najlepszemu przyjacielowi? Nieładnie. Według mnie bardziej pasuje do Harrego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, dziękuję za spostrzeżenia - wciąż waham się nad końcówką :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Super nie spodziewałam się, że Lou pocałuje Melanie.
    Czekam na następny rozdział i tak w ogóle to dziś znalazłam te opowiadanie i ciesze się z tego.
    Zazdroszczę płyty i urody. ;)
    Nola

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok, więc nadrobiłam twój blog i teraz zbieram się do komentowania :) Na początku chciałam Ci powiedzieć, że poprzedni rozdział bardzo mi się podobał. Małe Horanki, huehue ♥ I doszłam do wniosku, że słowo 'penetrować' ma w sobie tyle perwersji, że to się w głowie nie mieści xD Dzisiaj też postaram się przeczytać to tłumaczenie 'Changes', a także Twój nowy blog! ♥

    A teraz przechodzimy do rozdziału - khsfhdsfkdjfldk!!! Nie lubię Louisa, nie lubię -_- Ok,ok... troszczy się o Mealnie, no ale... to, że dziewczyna teoretycznie teraz jest wolna, nie oznacza wcale, że mam jej język wpychać do buzi! Cholera, mam to bardzo głęboko, że on coś do niej czuje! Ona ma być z Harrym... (wdech/wydech/wdech/wydech) Wiesz, jakie jest moje zdanie, ale mimo wszystko będę dopingować Melanie w drodze do jej szczęścia ♥

    Uwielbiam Twój blog, kochana! I muszę Ci przyznać, że jak razem z koleżanką weszłyśmy tutaj i zobaczyłyśmy Twoje zdjęcie, obie myślałyśmy, że jest to zdjęcie Eleanor do rozdziału xDD Jesteś bardzo do niej podobna! ;*

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)
    - Jerr.

    Zapraszam również do mnie na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz <3