Wysiadając z samochodu,
nie mogłam powstrzymać westchnięcia. Dom w którym mieliśmy się zatrzymać, był
cudowny. Okazało się, że jest to drewniana chatka, co bardzo mnie ucieszyło.
Dobrze było wiedzieć, że Louis nie jest rozrzutny, a w głowie nie siedzą mu tylko
pieniądze.
Znajdowaliśmy się w
małym sąsiedztwie, w którym domy nie były ściśnięte obok siebie. Każdy z nich
miał duży ogród, a nasz nie był inny. Dom wyglądał jak z bajki. Tak wiem, to
oklepane stwierdzenie. Był on dwupiętrowy, z drewnianymi okiennicami. Kolor
belek zewnętrznych przypominał mi kawę z mlekiem. Koło drzwi wejściowych rosły
dwa, idealnie przystrzyżone krzewy róży.
Ogrodzenie również było drewniane, jednak odmalowane na biało.
W czasie, kiedy ja
podziwiałam dom, Louis zdążył wypakować nasze walizki. W sumie mieliśmy dwie.
Zwinnie chwycił je w obie dłonie i podszedł do mnie.
– I jak? – zapytał
opierając walizki o płot.
– Jest cudowny –
powiedziałam, wciąż przyglądając się drewnianemu budynkowi. Nie mogłam się
doczekać zobaczyć wnętrza. Louis uśmiechnął się i wręczył mi klucze, które
wyjął z kieszeni.
Podekscytowana
otworzyłam białą furtkę i wbiegłam po kamiennych schodach. Przekręciłam dwa
razy kluczyk w zamku a drzwi ustąpiły. W
progu przepuściłam Louisa, który odstawił walizki na ziemię. Znajdowaliśmy się
w głównej części domu, połączonej z salonem. Podłoga była wyłożona dużymi,
lśniącymi czystością, białymi płytkami.
Na wprost od przejścia znajdowała się czarna, skórzana kanapa, dwa
fotele, telewizor, półki przepełnione książkami i drewniana komoda na której zostały poustawiane
zdjęcia.
Przestąpiłam do przodu.
Po lewej, za ścianą
znajdowała się kuchnia połączona z salonem.
Czarne blaty doskonale współgrały z drewnianymi szafkami. Obok niej pod
ścianą ustawiony był szklany stół z czterema krzesłami. A obok niego widniały
rozsuwane drzwi prowadzące na taras.
Znajdował się tam
okrągły stoliczek, dwa krzesła i radio. Był ozdobiony winoroślami, które pięły
się w górę po drewnianych balach. Kiedy minęłam owe rzeczy, znalazłam się w
pięknym ogrodzie, z przystrzyżoną trawą. Cały odgrodzony był od świata wysokimi
świerkami, tak, że nikt nie byłby w stanie przeszkodzić właścicielowi. Wszędzie
rosły małe krzewy i kwiaty. A po prawej stronie widniało palenisko.
Wróciłam się do salonu
i spostrzegłam, że Louis stoi przy walizkach, opierając się o ścianę z
uśmiechem na twarzy. Przyglądał mi się, jakby czekając na moją reakcję. Nie
myśląc długo podbiegłam do niego i oplotłam jego szyję ramionami.
– Jesteś cudowny, to
miejsce jest cudowne, tak strasznie ci dziękuję – wyrzuciłam na jednym tchu, a
zamiast odpowiedzi usłyszałam cichy chichot. Louis objął mnie ramionami w pasie
i podniósł delikatnie. Spojrzałam na niego pełna podziwu, co do jego siły.
Trzymał mnie w górze, jakbym ważyła pięć kilo mniej. Zmierzwiłam jego włosy, a wtedy on odstawił mnie na ziemię.
– Wejdź na górę –
powiedział i poruszał zabawnie brwiami. Zaśmiałam się i pokiwałam głową.
Po prawej stronie od
wejścia widniały jeszcze jedne drzwi, prowadzące do białej łazienki. Znajdowała
się tam kabina prysznicowa, umywalka, pralka i toaleta. Na szafce przymocowanej
do białych kafelków były poukładane ręczniki, a na pralce, w koszyku płyny do
kąpieli i włosów.
Wyszłam z łazienki i udałam
się na górę krętymi schodami.
Piętro okazało się
odremontowanym poddaszem. Ściany były pochyłe, a w nich zostały umieszczone dwa
okna. Pod ścianą po lewej stronie stało
dwuosobowe łóżko, po obu jego stronach małe stoliczki z lampkami. Naprzeciw łóżka
pod ścianą komoda, a nad nią powieszony telewizor. Puchaty dywan zajmował większą
część podłogi. Koło komody stał jeden fotel na którym złożone czekały koce i
poszewki na pościel. Ściany były koloru beżowego. Naprzeciwko wejścia stała duża
szafa.
Wróciłam wzrokiem na
łóżko. Jedno. Dwuosobowe.
– Ach, no i wiesz –
usłyszałam lekko zdyszany głos Louisa, który właśnie wchodził z walizkami na
górę – Od dzisiaj śpimy razem – znów śmiesznie poruszał brwiami, za co dostał
ode mnie w ramię.
– Nie wyobrażaj sobie
za dużo Tomlinson – mruknęłam i chwyciłam poszewkę, by oblec nam kołdrę. Byłam dumna z siebie za tą odpowiedź. Byłam dumna, że nie leżę teraz na łóżku i nie
wylewam łez. Byłam wdzięczna Louisowi. Wiedziałam, że z nim dam sobie radę.
– Ani trochę nie mogę? –
zapytał i uniósł wzrok uśmiechając się łobuzersko.
– Chcesz spać na podłodze?
– zapytałam i zaśmiałam się cicho.
Nie dostałam
odpowiedzi. Odwróciłam się więc, przy okazji kończąc ścielenie łóżka. Louis
stał tuż przy mnie i nie uśmiechał się. Wyglądał na skupionego. Zapach jego
perfum przeszył moje nozdrza, czułam ciepło bijące od niego.
W pewnym momencie Louis
zmarszczył brwi. Uśmiechnęłam się delikatnie, stanęłam na palcach i przyłożyłam
mój palec wskazujący za zmarszczkę, która utworzyła się pomiędzy jego brwiami.
– Nie rób tak, bo ci
tak zostanie – szepnęłam i opuściłam dłoń. Louis uśmiechnął się, ukazując swoje
białe zęby po czym schylił głowę i złożył pocałunek na moim policzku. Spojrzał
mi w oczy, jego nos musnął mój. Został w tej pozycji przez moment, powodując, że
na moich policzkach pojawił się rumieniec.
– Rumienisz się –
uśmiechnął się, po czym odsunął i westchnął.
Zakryłam dłońmi
policzki i odwróciłam się na pięcie.
– Wcale nie – mruknęłam
niczym obrażony pięciolatek.
Usłyszałam śmiech Louisa,
a następnie jego kroki.
– Po której stronie
śpisz księżniczko? – zapytał, mijając mnie i podchodząc do łóżka.
Uśmiechnęłam się do
niego i wskoczyłam na łóżko po lewej stronie, tak, że byłam bliżej zejścia na
dół.
– Rozumiem – zaśmiał
się i położył moją walizkę obok mnie. Swoją odłożył na przeciwną stronę łóżka.
Otworzył ją, z zamiarem wypakowania swoich ubrań, ale po chwili mruknął coś pod
nosem i zrzucił walizkę na ziemię.
– Leniuszek ci się
włączył? – zaśmiałam się otwierając swoją torbę.
– Jestem głodny –
mruknął robiąc smutną minę – Co powiesz na ognisko?
* * *
Kiedy słońce zniknęło
za horyzontem, ubrałam długie spodnie, a w rękę chwyciłam zielony polar. Zamknęłam
drewnianą szafę i zbiegłam na dół. Wbiegłam do salonu, zatrzymując się przy
komodzie ze zdjęciami. Widniała na nich bardzo ładna blondynka, która
uśmiechała się słodko. Była mniej więcej w moim wieku. Na innych zdjęciach była
z Louisem, Zaynem, Niallem, Liamem i Harrym.
Przełknęłam głośniej
ślinę. Długonoga blondynka, co?
– Czemu ja? –
zapytałam, a on uniósł jedną brew do góry – Czemu ja, a nie jakaś długonoga
blondynka. Przecież możesz mieć każdą. Jesteś sławny, a ja na pewno nie jestem
„tą dziewczyną ze snów” – powiedziałam głośniej i pewniej. Harry milczał, a
jego usta utworzyły podłużną kreskę. Poczułam łzy napływające do oczu,
zamrugałam kilka razy, by się nie rozkleić.
– Musisz teraz
wyskakiwać z czymś takim? – zapytał dość nie miłym tonem – Przepraszam –
szepnął od razu lekko zmieszany.
– Nie, nie, masz rację,
wszystko psuję – zaśmiałam się nerwowo, a on objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Usiadłam na
jego kolanach okrakiem i położyłam dłoń na jego policzku. – Ja po prostu chcę
wiedzieć.
– Powiedziałaś, że mogę
mieć każdą – zaczął rysując delikatnie wzorki na moich plecach – Wiem, że
wystarczy zagadać do jakiejś dziewczyny, a ona zrobi wszystko czego będę od
niej oczekiwał, ale wtedy przed kawiarnią, ty zachowałaś się inaczej. – zaśmiał
się delikatnie – Wylałaś na mnie napój Vicki, no i to twoje prychnięcie. Jesteś
inna – powiedział opierając swoje czoło o moje – Zawsze dziewczyny były dla
mnie kolejnym krokiem na przód. Zmieniałem je co noc, bo to była zabawa –
powiedział te słowa i mimo, że tak bardzo mnie zabolały, cieszyłam się, że jest
szczerzy – Jednak kiedy przez te dni naszej znajomości cały czas nie dawałaś mi
do ciebie dotrzeć, odpierałaś moje ataki, zrozumiałam jak wyjątkowa jesteś. Ja…
– zaczął i przełknął głośno ślinę – Sądzę, że czuję do ciebie coś więcej. Chcę
związać się z tobą na poważnie, a nie na jedną noc. – zakończył swój wywód i
spuścił głowę. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że po moich policzkach
spływają łzy. Uniosłam delikatnie jego podbródek i pocałowałam go delikatnie.
Otworzyłam oczy, a po
moich policzkach zaczęły spływać łzy. Poczułam śliną tęsknotę. Miałam ochotę
wybiec z tego domu i znaleźć Harry’ego. Strach ogarnął moje ciało. Nogi stały
się miękkie, a sama dostałam czkawki. Dławiąc się łzami uświadomiłam sobie, ze
już nigdy nie będzie tak jak kiedyś.
Musiałem cie zobaczyć –
szepnął i zrobił krok w moją stronę – Louis powiedział, że wydajesz się być w
rozsypce, a ja nie mogłem tak po prostu zadzwonić, więc wsiadłem w samolot i w
ciągu dwóch godzin dotarłem do Londynu –
powiedział szybko, tak, że ledwie go zrozumiałam. Mimowolnie się
uśmiechnęłam Po raz pierwszy ktoś zrobił
dla mnie coś tak cudownego.
Harry leżał blisko
mnie, a jego ręka nadal spoczywała na moim biodrze. Wyswobodziłam się z jego
objęć, delikatnie, by go nie obudzić. Sprawdziłam godzinę na telefonie. Trzecie
rano. Po raz pierwszy obudziłam się w środku nocy, a do tego nie byłam ani
trochę śpiąca. Wróciłam na miejsce obok Harry’ego i zrobiłam mu zdjęcie. Na
pamiątkę – pomyślałam. Wyglądał naprawdę słodko. Oddychał spokojnie, a jego
usta były lekko rozchylone. Loki o ile to możliwe znajdowały się w jeszcze
większym nieładzie. Na moje usta mimowolnie wkradł się uśmiech. Położyłam głowę
na poduszkach i nakierowałam jego dłoń z powrotem na moje biodro. Pogłaskałam
go delikatnie po policzku, a on zamlaskał jak kot.
Kiedy łzy przestały
spływać po mojej twarzy, wyciągnęłam z kieszeni telefon. Trzęsącą się ręką
zaczęłam przeszukiwać galerię zdjęć, aż w końcu trafiłam na to jedyne. Był tam.
Wciąż miał zamknięte oczy, był spokojny, a jego usta lekko rozchylone.
Uśmiechnęłam się słabo i odłożyłam telefon na komodę.
Miałam być silna, nie
psuć sobie odpoczynku. Jednak wciąż miałam przeczucie, ze zaszło
nieporozumienie. A może to tylko moja wyobraźnia? Może to tylko ja chciałam
wyprzeć ze swoich myśli Harry’ego i obcą dziewczynę?
– Przepraszam – wydusił
z siebie i minął mnie. Chciał wejść do domu, jednak w ostatniej chwili
chwyciłam go za nadgarstek i pociągnęłam w swoją stronę. Odwrócił się
zmieszany, a ja przybliżyłam się do niego i wspięłam się na palce, tak by być
choć trochę wyższa. Wplotłam palce w jego włosy i nie zastanawiając się długo
musnęłam jego wargi. Harry odwzajemnił pocałunek bardziej namiętnie. A mi w
końcu ulżyło.
– Melanie? – usłyszałam
cichy, zachrypnięty głos.
Odwróciłam się
natychmiastowo. Louis spoglądał na mnie, a na jego twarzy malował się smutek.
– Przepraszam –
jęknęłam i kucnęłam, oplatając nogi rękoma. – Jestem taka słaba, idiotyczna. To
miał być odpoczynek, ale ja nie mogę o nim nie myśleć. Mam dość siebie samej i
tego cholernego uczucia – wyrzuciłam z siebie zdławionym głosem.
– Nie mów tak – nie
wiem kiedy Louis znalazł się tuż przy mnie. Usiadł naprzeciw mnie na podłodze i
spokojnie czekał – Jesteś cudowna.
Podniosłam wzrok i
również usiadłam, czując, że drętwieją mi nogi.
Pociągnęłam nosem i wprost rzuciłam się na niego. Usiadłam okrakiem na
jego nogach i oparłam głowę o jego ramię. On zachwiał się i podtrzymał ręką by
nie spaść.
– Dziękuję, jesteś
najlepszy – powiedziałam zgodnie z prawdą. Znosił moje humorki od początku, za
co byłam mu dozgonnie wdzięczna.
Podniosłam wzrok, a on
delikatnie pogładził mój policzek, ścierając łzy. Zbliżył się niezauważalnie.
Mój oddech stał się głębszy, a serce znów przyspieszyło bicia. Wplótł dłoń w
moje włosy, a jego oczy spojrzały w moje z
czułością. Jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko moich. Ścisnęłam
kołnierzyk jego kraciastej koszuli i zacisnęłam nogi na jego biodrach. Jego
usta musnęły moje delikatnie, a następnie z większym zapałem. Drugą rękę położył
na moich plecach, przyciskając mnie bliżej. Odwzajemniłam jego pocałunek
przymykając oczy, jednak nie trwało to długo. Mój umysł automatycznie
wytrzeźwiał na myśl o Harrym. Spróbowałam się odsunąć, jednak ramiona Louisa
były zbyt silne. Chłopak zdawał się nie zauważać mojego oporu. Nie mając innego
pomysłu zacisnęłam zęby na jego języku, a on jęknął i odsunął się.
Spojrzałam na niego
wystraszona i położyłam dłoń na swoim sercu, które biło jak szalone.
– Przepraszam –
powiedzieliśmy oboje w tym samym momencie.
* * *
Kto teraz chce mnie zabić, a kto kocha
bardziej? :D
Podpadłam, co? Tysiąc razy zastanawiałam
się, czy nie zmienić końcówki tego rozdziału, ale koniec końców widzicie
oryginał :D
Dzisiaj doszedł mój prezent:
Pozdrowienia, dla wszystkich czytelników!
I po raz setny dziękuję Weronice ♥
Do zobaczenia, kochani!
Jeszcze raz zapraszam na nowego bloga (o
Louisie):
aaa taki zwrot akcji, kocham Cię haahah. chcę kolejny rozdział dkfnwkjenfe
OdpowiedzUsuń@snajdbrd
Hah, dziękuję ♥
UsuńHm, wiesz, cieszę się, że jest ten pocałunek, bo czekałam na to, lecz spodziewałam się innej końcówki. W sensie, że Mel miała go nie ugryź w ten język. Ale powinnam się cieszyć, w końcu całowali się? Tak, całowali. Mam nadzieje, że podczas tego wyjazdu dojdzie do kolejnego pocałunku. Ale to tylko chyba moje marzenia.. Pozdrawiam i zazdroszczę płyty 1D. A swoją drogą jesteś bardzo ładna :*
OdpowiedzUsuńHahaha, no dlatego zastanawiałam się, czy w ogóle publikować :P To do czego dojdzie, ma być sekretem, więc Ciii... ;) Mam nadzieję, że mimo wszystko nie zawiodę Cię z kolejnymi rozdziałami, jeśli chodzi o Louisa ;c Nie masz czego zazdrościć ;) A, dziękuję, chociaż do końca nie zgadzam się z tym stwierdzeniem ♥
UsuńPrzecież to Harry jest jej wielka miłością. Lou odbiera dziewczynę najlepszemu przyjacielowi? Nieładnie. Według mnie bardziej pasuje do Harrego :)
OdpowiedzUsuńHaha, dziękuję za spostrzeżenia - wciąż waham się nad końcówką :P
OdpowiedzUsuńSuper nie spodziewałam się, że Lou pocałuje Melanie.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i tak w ogóle to dziś znalazłam te opowiadanie i ciesze się z tego.
Zazdroszczę płyty i urody. ;)
Nola
Ok, więc nadrobiłam twój blog i teraz zbieram się do komentowania :) Na początku chciałam Ci powiedzieć, że poprzedni rozdział bardzo mi się podobał. Małe Horanki, huehue ♥ I doszłam do wniosku, że słowo 'penetrować' ma w sobie tyle perwersji, że to się w głowie nie mieści xD Dzisiaj też postaram się przeczytać to tłumaczenie 'Changes', a także Twój nowy blog! ♥
OdpowiedzUsuńA teraz przechodzimy do rozdziału - khsfhdsfkdjfldk!!! Nie lubię Louisa, nie lubię -_- Ok,ok... troszczy się o Mealnie, no ale... to, że dziewczyna teoretycznie teraz jest wolna, nie oznacza wcale, że mam jej język wpychać do buzi! Cholera, mam to bardzo głęboko, że on coś do niej czuje! Ona ma być z Harrym... (wdech/wydech/wdech/wydech) Wiesz, jakie jest moje zdanie, ale mimo wszystko będę dopingować Melanie w drodze do jej szczęścia ♥
Uwielbiam Twój blog, kochana! I muszę Ci przyznać, że jak razem z koleżanką weszłyśmy tutaj i zobaczyłyśmy Twoje zdjęcie, obie myślałyśmy, że jest to zdjęcie Eleanor do rozdziału xDD Jesteś bardzo do niej podobna! ;*
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)
- Jerr.
Zapraszam również do mnie na nowy rozdział!
Cudo cudo !:)
OdpowiedzUsuń