Muzyka huczała w uszach
każdego imprezowicza. Siedząc przy barze i popijając kolejne drinki, powoli
zaczynało kręcić mi się w głowie. Odgarnąłem spocone włosy z czoła i
chrząknąłem.
– Jeszcze raz, to samo
– powiedziałem. Byłem zbyt wkurzony, by pohamować popęd alkoholowy. Jakieś dwie
godziny siedziałem grzecznie na fotelu, w budynku korporacji Modest. Mieli do
mnie pretensje, o to, że za mało czasu poświęcam zespołowi. To prawda, może i
ostatnio nie byłem na żadnej próbie, na żadnym zebraniu, no, ale Melanie była najważniejsza!
Ona nie pasuje do twojego świata, jest zbyt zwyczajna, mówili, na pewno cie
wykorzystuje. Zachowujesz się jak dzieciak, teraz zebrało ci się na romanse?
Miałem ich zwyczajnie
dosyć. A kiedy powiedzieli, że mam się rozstać z Melanie, zagotowało się we
mnie. Wyszedłem stamtąd i skierowałem się do najbliższego klubu.
Moje rozmyślania
przerwał kobiecy głos.
– Co robisz tutaj sam?
– zapytała długonoga blondynka. Zmierzyłem ją wzrokiem od stóp aż do głowy.
Miała na obie obcisłą, czarną sukienkę, buty na koturnach. Jej włosy układały
się falami. Czerwona szminka lekko
rozmazała się w kącikach pełnych ust kobiety.
– Przepijam smutki –
warknąłem dość nie miło i oblizałem spierzchnięte wargi.
– Może pomogę ci pozbyć
się tych smutków? – zapytała uśmiechając się jak kot, po czym położyła mi dłoń
na udzie. Delikatnie ścisnęła ją, tak, że długie paznokcie wbiły się w skórę.
Wzrastało we mnie podniecenie. Gdybyśmy załatwili całą sprawę w łazience nikt
by się o niczym nie dowiedział. Harry jak ty dawno nie uprawiałeś seksu? –
zapytałem sam siebie. Szybko dopiłem drinka, po czym chwyciłem dziewczynę za
rękę. Ruszyliśmy przepychając się przez tłum w stronę łazienek. Oparłem się o
zimną, kafelkową ścianę i przyciągnąłem blondynkę do siebie. Bez wahania wpiła
się w moje usta.
– Bardzo dawno –
szepnąłem do siebie, odpowiadając na pytanie. Dziewczyna nawet tego nie
usłyszała. Kiedy damskie dłonie odpięły mój rozporek nagle przed oczami stanęła
mi Melanie. Płakała. Szybko odrzuciłem od siebie dziewczynę i zapinając
rozporek wyszedłem z łazienki. Wytarłem usta, na których zostały ślady
czerwonej szminki. Co się z Toba dzieje Hazza? Czyżbyś się zakochał?
* * *
Kiedy otworzyłam oczy pierwsze
co poczułam to odór alkoholu. Zmarszczyłam brwi i obróciłam się na drugi bok.
Harry leżał koło mnie z lekko otwartymi ustami. Uśmiechnęłam się i delikatnie
pogładziłam go po nosie. W kącikach jego ust zauważyłam czerwoną maź. Szminka?
Zamarłam.
Od Harry’ego czuć było
alkohol. Na ustach miał damską szminkę. Wrócił w nocy. Zdenerwowana usiadłam na
łóżku. Nie chciałam dopuścić do siebie możliwości zdrady. Wstałam i ubierając
bluzę zeszłam na dół. Przy stole siedział Zayn, jedząc jabłko.
– Dzień dobry –
mruknęłam cicho, a on podniósł wzrok. Wydał się być smutny.
– Jak się czujesz? –
zapytał cicho odkładając jabłko – Wiem, że wczorajsza noc była pełna wrażeń.
Harry o niczym nie wie. Stwierdziliśmy, że jeśli zechcesz, to sama mu powiesz.
– Wczorajsza noc? –
zapytałam i dłonią dotknęłam skroni. Wczorajsza noc.
Otworzyłam szerzej
oczy. Blada twarz ojca, leżącego w szpitalu, telefon Harry’ego, Louis – to
wszystko nie było snem?
– Muszę jechać do
szpitala – jęknęłam i nie bacząc na protesty Zayna wybiegłam z domu. Jednak gdy
tylko otworzyłam drzwi napotkałam opór. Zrobiłam krok do tyłu i spojrzałam
prosto w błękitne tęczówki Tomlinsona.
– Jadła coś? – zapytał
w ogóle na mnie nie patrząc.
– Nie – odpowiedział
Zayn
– Harry wrócił? –
zapytał Louis omijając mnie i wchodząc do kuchni. Przysiadł się do Zayna.
– Ja tu jestem! –
krzyknęłam zirytowana. Zayn odwrócił się i spojrzał na mnie przepraszając.
Louis natomiast wciąż siedział ze spuszczona głową – Harry wrócił – powiedziałam
już ciszej.
– Ja, chyba pójdę tam…
– zaczął skrępowany Zayn – Tak, tak… Właśnie tam muszę iść – po tych słowach
wyszedł z domu, a po chwili usłyszałam warkot silnika.
– Masz mnie zawieźć do
szpitala – warknęłam na Louisa. Ten tylko wstał i wyciągnął z lodówki talerz
kanapek.
– Zjedz, są wczorajsze
– powiedział bez uczucia. Kilka sekund później w szklance tuż obok mojej dłoni
wylądował sok pomarańczowy.
Zatopiłam zęby w lekko
przyschniętych kanapkach. Louis obserwował mnie z uniesionymi brwiami.
– Harry śmierdzi
alkoholem – powiedziałam cicho po zjedzeniu kanapki – I ma na ustach czerwoną
szminkę – spuściłam głowę, zaciskając pięści.
Louis nic nie
odpowiedział. Kilka razy otworzył usta, tylko po to by na powrót je zamknąć. Przez
jego twarz przeszedł cień uśmiechu, który zniknął równie szybko.
– Przepraszam za
wczoraj – mruknął cicho. Wiedziałam, że jest mu przykro, jednak ja też nie byłam
bez winy. Louis był moim przyjacielem. Podeszłam do niego i wspięłam się na
palce. Zacisnęłam dłonie na jego karku, by wtulić się w jego tors. Louis objął
mnie ramionami w pasie i przycisnął do siebie.
– Ja też przepraszam –
szepnęłam wprost do jego ucha.
* * *
Równomierne pikanie
aparatury zaczynało mnie irytować. Blada twarz ojca prawie wtopiła się w kolor
białej poduszki, a jego klatka piersiowa ledwo podnosiła się do góry. Sala w
której się znajdowałam była dość duża, jednak ja i mój ojciec zostaliśmy
oddzieleni parawanem od innych osób znajdujących się na oddziale. Louis po
godzinie dotrzymywania mi towarzystwa zszedł do kawiarenki, by przynieść coś
ciepłego do picia.
Mój telefon zawibrował.
Puściłam rękę ojca i odblokowałam ekran.
Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy zobaczyłam od kogo dostałam wiadomość
CHRIS – o dziwo nawet po tylu latach nie usunęłam jego numeru.
Wróciłem do Londynu,
spotkamy się? PS. Czy to nie twoją przyjaciółkę uratowałem z opresji w klubie?
;>
Zacisnęłam mocniej dłoń
na telefonie, starając się opanować wzbierający stres.
O 17 w parku, tam gdzie
zawsze… Być może.. ;p
Odpisałam prędko, po
czym schowałam telefon do kieszeni i przysunęłam krzesło bliżej łóżka.
– Wiesz, że Harry chyba
mnie zdradził? – powiedziałam szeptem, mając nadzieję, ze ojciec mnie usłyszy –
Wrócił ubrudzony szminką, a ja nie wiem co robić… – przetarłam dłońmi oczy i
oparłam głowę o brzeg szpitalnego łóżka.
– Melanie – szept
Louisa spowodował, że podskoczyłam. Stał obok mnie ze zmartwioną miną. W ręku
trzymał dwa kubki z kawą. Uśmiechnęłam się delikatnie i wzięłam jeden.
– Jeśli chcesz, mogę
porozmawiać z Harrym – powiedział Louis dosiadając się do mnie. Szybko pokręciłam
głową. Jeśli miałam z nim porozmawiać, to wołałabym zrobić to osobiście.
– Jakoś sobie poradzę… –
mruknęłam wzruszając ramionami. Louis położył mi dłoń na ramieniu i przybliżył
się delikatnie, obejmując mnie całą.
– Nie jesteś sama –
szepnął, a ja ułożyłam głowę na jego ramieniu.
* * *
Kilka minut przed
siedemnastą zeszłam na dół. Ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze. Rozmazany
makijaż zniknął z mojej twarzy, a korektor zatuszował worki pod oczami.
Uśmiechnęłam się słabo do swojego odbicia.
Godzinę temu mama
i Martin wyjechali na kilka dni do babci. Obie stwierdziłyśmy, ze będzie to
najlepszy pomysł, jednak samotność zaczynała mi doskwierać.
Wyszłam z domu,
zamykając drzwi na klucz i skierowałam się do parku. W ciągu pięciu minut
doszłam na miejsce. Wciąż było jasno, mimo, ze słonce powoli chowało się za
horyzontem. Oparłam się o wysokie drzewo, rosnące w centrum parku. To tu zawsze
z Chrisem przesiadywaliśmy w dzieciństwie.
– Bu! – usłyszałam
krzyk i ktoś popchnął moje ramię.
Pisnęłam lekko i podskoczyłam. Wysoki brunet o niebieskich oczach przyglądał mi
się z rozbawieniem. Ubrany był w czarne, podarte rurki, białą koszulkę i
koszulę w kratkę. Zaśmiał się i przeczesał dłonią swoje włosy.
– Ty chcesz mnie zabić!
– krzyknęłam oburzona, a on roześmiał się jeszcze bardziej. Nastała niezręczna
cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć, w końcu jedyne o czym teraz myślałam, to
nasze ostatnie spotkanie. Wypadek samochodowy i nienawiść jego rodziców.
– Jak kontuzja? –
zagadnęłam cicho, spuszczając wzrok.
– Właściwie, to już
wszystko w porządku – powiedział wciąż się uśmiechając – Normalnie chodzę i nie
muszę chodzić tak często na rehabilitację.
Chris nigdy się nad sobą
nie użalał. Zawsze był optymistą i uśmiechał się choćby przez łzy. Przez
pierwsze miesiące po wypadku pisał do mnie codziennie, jednak ja wyłączałam
wtedy telefon, będąc przekonana o swojej winie. Potem nasz kontakt się urwał.
– A jak u ciebie?
Słyszałem, że umawiasz się z gościem, który jest członkiem zespołu. Jak mu
tam..? – zamyślił się przez chwilę.
– Harry Styles –
szepnęłam lekko zniesmaczona, przypominając sobie poranną sytuację.
– Opowiadaj –
powiedział i zajął miejsce na ławce.
– Wszystko jest w
porządku – skłamałam i dosiadłam się do niego.
– Coś ci nie wierzę…
Westchnęłam cicho i
zaczęłam mówić. Opowiedziałam mu wszystko. O tym, ze mój ojciec leży nieprzytomny
w szpitalu. O moich podejrzeniach co do Harry’ego. O Martinie, który nie zdaje
sobie z niczego sprawy. A gdy skończyłam Chris nic nie powiedział. Byłam mu wdzięczna,
że nie mówił „wszystko będzie dobrze”, bo przecież, nie mógł mi tego
zagwarantować.
Trochę chaotycznie ale fajnie
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział .Dawno nie było ,albo mi się tak zdaję .
OdpowiedzUsuńAnonim u góry ma trochę racji trochę chaotycznie ale i tak super
Troszeczkę...
OdpowiedzUsuńTylko troszeczkę się pogubiłam..
Ale i tak mi się podoba! <33
czy ja wiem? 'chaotycznie'? Może. Mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńAle błagam,niech Hazz ją jakoś przeprosi,ubłaga,wyjaśni i niech będą razem szczęsliwi :D
Nie może być z Lou! Błagam,nie może!
Bardzo mi sie podobało spotkanie z Chrisem,ale cały rozdział jest świetny! ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)Mam nadzieję ,że skomentujesz nowy rozdział na http://im-here-for-you-oomn.blogspot.com/ :)
-OomN
Nie mam zielonego pojęcia, czemu wszyscy piszą, że jest chaotycznie. Dla mnie rozdział jest jak najbardziej czytelny.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Mam tylko nadzieję, że między Melanie i Chrisem do niczego nie dojdzie.
Ja zgadzam się z moim przedmówcą i przedprzedmówcą :) Nie widzę żadnego chaosu! Rozdział jest naprawdę świetny i nie masz się czego martwić dziewczyno! ♥
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadanie i aż smutno się robi gdy pomyślę, że jeszcze troszkę,a je skończysz :( Chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do historii Melanie :( ♥
Błagam, proszę.. niech Hazzuś jej nie zdradza! Chyba bym tego nie wytrzymała... kurcze, widzę, że coraz bardziej Mel zbliża się do Loui'ego... nie wiem czemu, ale nie podoba mi się to.. naprawdę! Chciałabym aby ona była tylko i wyłącznie z Loczkiem... No i jeszcze dochodzi postać Chrisa... matko, czyżby czworokącik? ;> Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! ♥
Pozdrawiam!
- Jerr.
Dziękuję jeszcze raz za cudowny szablon, jaki dla mnie stworzyłaś! ♥
Swietnyyyyy !!!
OdpowiedzUsuń