8 czerwca 2013

Rozdział 19


Muzyka huczała w uszach każdego imprezowicza. Siedząc przy barze i popijając kolejne drinki, powoli zaczynało kręcić mi się w głowie. Odgarnąłem spocone włosy z czoła i chrząknąłem.
– Jeszcze raz, to samo – powiedziałem. Byłem zbyt wkurzony, by pohamować popęd alkoholowy. Jakieś dwie godziny siedziałem grzecznie na fotelu, w budynku korporacji Modest. Mieli do mnie pretensje, o to, że za mało czasu poświęcam zespołowi. To prawda, może i ostatnio nie byłem na żadnej próbie, na żadnym zebraniu, no, ale Melanie była najważniejsza! Ona nie pasuje do twojego świata, jest zbyt zwyczajna, mówili, na pewno cie wykorzystuje. Zachowujesz się jak dzieciak, teraz zebrało ci się na romanse?
Miałem ich zwyczajnie dosyć. A kiedy powiedzieli, że mam się rozstać z Melanie, zagotowało się we mnie. Wyszedłem stamtąd i skierowałem się do najbliższego klubu.
Moje rozmyślania przerwał kobiecy głos.
– Co robisz tutaj sam? – zapytała długonoga blondynka. Zmierzyłem ją wzrokiem od stóp aż do głowy. Miała na obie obcisłą, czarną sukienkę, buty na koturnach. Jej włosy układały się falami.  Czerwona szminka lekko rozmazała się w kącikach pełnych ust kobiety.
– Przepijam smutki – warknąłem dość nie miło i oblizałem spierzchnięte wargi.
– Może pomogę ci pozbyć się tych smutków? – zapytała uśmiechając się jak kot, po czym położyła mi dłoń na udzie. Delikatnie ścisnęła ją, tak, że długie paznokcie wbiły się w skórę. Wzrastało we mnie podniecenie. Gdybyśmy załatwili całą sprawę w łazience nikt by się o niczym nie dowiedział. Harry jak ty dawno nie uprawiałeś seksu? – zapytałem sam siebie. Szybko dopiłem drinka, po czym chwyciłem dziewczynę za rękę. Ruszyliśmy przepychając się przez tłum w stronę łazienek. Oparłem się o zimną, kafelkową ścianę i przyciągnąłem blondynkę do siebie. Bez wahania wpiła się w moje usta.
– Bardzo dawno – szepnąłem do siebie, odpowiadając na pytanie. Dziewczyna nawet tego nie usłyszała. Kiedy damskie dłonie odpięły mój rozporek nagle przed oczami stanęła mi Melanie. Płakała. Szybko odrzuciłem od siebie dziewczynę i zapinając rozporek wyszedłem z łazienki. Wytarłem usta, na których zostały ślady czerwonej szminki. Co się z Toba dzieje Hazza? Czyżbyś się zakochał?

* * *

Kiedy otworzyłam oczy pierwsze co poczułam to odór alkoholu. Zmarszczyłam brwi i obróciłam się na drugi bok. Harry leżał koło mnie z lekko otwartymi ustami. Uśmiechnęłam się i delikatnie pogładziłam go po nosie. W kącikach jego ust zauważyłam czerwoną maź. Szminka?
Zamarłam.
Od Harry’ego czuć było alkohol. Na ustach miał damską szminkę. Wrócił w nocy. Zdenerwowana usiadłam na łóżku. Nie chciałam dopuścić do siebie możliwości zdrady. Wstałam i ubierając bluzę zeszłam na dół. Przy stole siedział Zayn, jedząc jabłko.
– Dzień dobry – mruknęłam cicho, a on podniósł wzrok. Wydał się być smutny.
– Jak się czujesz? – zapytał cicho odkładając jabłko – Wiem, że wczorajsza noc była pełna wrażeń. Harry o niczym nie wie. Stwierdziliśmy, że jeśli zechcesz, to sama mu powiesz.
– Wczorajsza noc? – zapytałam i dłonią dotknęłam skroni. Wczorajsza noc.
Otworzyłam szerzej oczy. Blada twarz ojca, leżącego w szpitalu, telefon Harry’ego, Louis – to wszystko nie było snem?
– Muszę jechać do szpitala – jęknęłam i nie bacząc na protesty Zayna wybiegłam z domu. Jednak gdy tylko otworzyłam drzwi napotkałam opór. Zrobiłam krok do tyłu i spojrzałam prosto w błękitne tęczówki Tomlinsona.
– Jadła coś? – zapytał w ogóle na mnie nie patrząc.
– Nie – odpowiedział Zayn
– Harry wrócił? – zapytał Louis omijając mnie i wchodząc do kuchni. Przysiadł się do Zayna.
– Ja tu jestem! – krzyknęłam zirytowana. Zayn odwrócił się i spojrzał na mnie przepraszając. Louis natomiast wciąż siedział ze spuszczona głową – Harry wrócił – powiedziałam już ciszej.
– Ja, chyba pójdę tam… – zaczął skrępowany Zayn – Tak, tak… Właśnie tam muszę iść – po tych słowach wyszedł z domu, a po chwili usłyszałam warkot silnika.
– Masz mnie zawieźć do szpitala – warknęłam na Louisa. Ten tylko wstał i wyciągnął z lodówki talerz kanapek.
– Zjedz, są wczorajsze – powiedział bez uczucia. Kilka sekund później w szklance tuż obok mojej dłoni wylądował sok pomarańczowy.
Zatopiłam zęby w lekko przyschniętych kanapkach. Louis obserwował mnie z uniesionymi brwiami.
– Harry śmierdzi alkoholem – powiedziałam cicho po zjedzeniu kanapki – I ma na ustach czerwoną szminkę – spuściłam głowę, zaciskając pięści.
Louis nic nie odpowiedział. Kilka razy otworzył usta, tylko po to by na powrót je zamknąć. Przez jego twarz przeszedł cień uśmiechu, który zniknął równie szybko.
– Przepraszam za wczoraj – mruknął cicho. Wiedziałam, że jest mu przykro, jednak ja też nie byłam bez winy. Louis był moim przyjacielem. Podeszłam do niego i wspięłam się na palce. Zacisnęłam dłonie na jego karku, by wtulić się w jego tors. Louis objął mnie ramionami w pasie i przycisnął do siebie.
– Ja też przepraszam – szepnęłam wprost do jego ucha.

* * *

Równomierne pikanie aparatury zaczynało mnie irytować. Blada twarz ojca prawie wtopiła się w kolor białej poduszki, a jego klatka piersiowa ledwo podnosiła się do góry. Sala w której się znajdowałam była dość duża, jednak ja i mój ojciec zostaliśmy oddzieleni parawanem od innych osób znajdujących się na oddziale. Louis po godzinie dotrzymywania mi towarzystwa zszedł do kawiarenki, by przynieść coś ciepłego do picia.
Mój telefon zawibrował. Puściłam rękę ojca i  odblokowałam ekran. Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy zobaczyłam od kogo dostałam wiadomość CHRIS – o dziwo nawet po tylu latach nie usunęłam jego numeru.
Wróciłem do Londynu, spotkamy się? PS. Czy to nie twoją przyjaciółkę uratowałem z opresji w klubie? ;>
Zacisnęłam mocniej dłoń na telefonie, starając się opanować wzbierający stres.
O 17 w parku, tam gdzie zawsze… Być może.. ;p
Odpisałam prędko, po czym schowałam telefon do kieszeni i przysunęłam krzesło bliżej łóżka.
– Wiesz, że Harry chyba mnie zdradził? – powiedziałam szeptem, mając nadzieję, ze ojciec mnie usłyszy – Wrócił ubrudzony szminką, a ja nie wiem co robić… – przetarłam dłońmi oczy i oparłam głowę o brzeg szpitalnego łóżka.
– Melanie – szept Louisa spowodował, że podskoczyłam. Stał obok mnie ze zmartwioną miną. W ręku trzymał dwa kubki z kawą. Uśmiechnęłam się delikatnie i wzięłam jeden.
– Jeśli chcesz, mogę porozmawiać z Harrym – powiedział Louis dosiadając się do mnie. Szybko pokręciłam głową. Jeśli miałam z nim porozmawiać, to wołałabym zrobić to osobiście.
– Jakoś sobie poradzę… – mruknęłam wzruszając ramionami. Louis położył mi dłoń na ramieniu i przybliżył się delikatnie, obejmując mnie całą.
– Nie jesteś sama – szepnął, a ja ułożyłam głowę na jego ramieniu.

* * *

Kilka minut przed siedemnastą zeszłam na dół. Ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze. Rozmazany makijaż zniknął z mojej twarzy, a korektor zatuszował worki pod oczami. Uśmiechnęłam się słabo do swojego odbicia.
Godzinę temu mama i Martin wyjechali na kilka dni do babci. Obie stwierdziłyśmy, ze będzie to najlepszy pomysł, jednak samotność zaczynała mi doskwierać.
Wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz i skierowałam się do parku. W ciągu pięciu minut doszłam na miejsce. Wciąż było jasno, mimo, ze słonce powoli chowało się za horyzontem. Oparłam się o wysokie drzewo, rosnące w centrum parku. To tu zawsze z Chrisem przesiadywaliśmy w dzieciństwie.
– Bu! – usłyszałam krzyk  i ktoś popchnął moje ramię. Pisnęłam lekko i podskoczyłam. Wysoki brunet o niebieskich oczach przyglądał mi się z rozbawieniem. Ubrany był w czarne, podarte rurki, białą koszulkę i koszulę w kratkę. Zaśmiał się i przeczesał dłonią swoje włosy.
– Ty chcesz mnie zabić! – krzyknęłam oburzona, a on roześmiał się jeszcze bardziej. Nastała niezręczna cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć, w końcu jedyne o czym teraz myślałam, to nasze ostatnie spotkanie. Wypadek samochodowy i nienawiść jego rodziców.
– Jak kontuzja? – zagadnęłam cicho, spuszczając wzrok.
– Właściwie, to już wszystko w porządku – powiedział wciąż się uśmiechając – Normalnie chodzę i nie muszę chodzić tak często na rehabilitację.
Chris nigdy się nad sobą nie użalał. Zawsze był optymistą i uśmiechał się choćby przez łzy. Przez pierwsze miesiące po wypadku pisał do mnie codziennie, jednak ja wyłączałam wtedy telefon, będąc przekonana o swojej winie. Potem nasz kontakt się urwał.
– A jak u ciebie? Słyszałem, że umawiasz się z gościem, który jest członkiem zespołu. Jak mu tam..? – zamyślił się przez chwilę.
– Harry Styles – szepnęłam lekko zniesmaczona, przypominając sobie poranną sytuację.
– Opowiadaj – powiedział i zajął miejsce na ławce.
– Wszystko jest w porządku – skłamałam i dosiadłam się do niego.
– Coś ci nie wierzę…
Westchnęłam cicho i zaczęłam mówić. Opowiedziałam mu wszystko. O tym, ze mój ojciec leży nieprzytomny w szpitalu. O moich podejrzeniach co do Harry’ego. O Martinie, który nie zdaje sobie z niczego sprawy. A gdy skończyłam Chris nic nie powiedział. Byłam mu wdzięczna, że nie mówił „wszystko będzie dobrze”, bo przecież, nie mógł mi tego zagwarantować.

7 komentarzy:

  1. Trochę chaotycznie ale fajnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział .Dawno nie było ,albo mi się tak zdaję .
    Anonim u góry ma trochę racji trochę chaotycznie ale i tak super

    OdpowiedzUsuń
  3. Troszeczkę...
    Tylko troszeczkę się pogubiłam..
    Ale i tak mi się podoba! <33

    OdpowiedzUsuń
  4. czy ja wiem? 'chaotycznie'? Może. Mi się podoba :)
    Ale błagam,niech Hazz ją jakoś przeprosi,ubłaga,wyjaśni i niech będą razem szczęsliwi :D
    Nie może być z Lou! Błagam,nie może!
    Bardzo mi sie podobało spotkanie z Chrisem,ale cały rozdział jest świetny! ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)Mam nadzieję ,że skomentujesz nowy rozdział na http://im-here-for-you-oomn.blogspot.com/ :)

    -OomN

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam zielonego pojęcia, czemu wszyscy piszą, że jest chaotycznie. Dla mnie rozdział jest jak najbardziej czytelny.
    Bardzo mi się podoba. Mam tylko nadzieję, że między Melanie i Chrisem do niczego nie dojdzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zgadzam się z moim przedmówcą i przedprzedmówcą :) Nie widzę żadnego chaosu! Rozdział jest naprawdę świetny i nie masz się czego martwić dziewczyno! ♥
    Kocham Twoje opowiadanie i aż smutno się robi gdy pomyślę, że jeszcze troszkę,a je skończysz :( Chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do historii Melanie :( ♥
    Błagam, proszę.. niech Hazzuś jej nie zdradza! Chyba bym tego nie wytrzymała... kurcze, widzę, że coraz bardziej Mel zbliża się do Loui'ego... nie wiem czemu, ale nie podoba mi się to.. naprawdę! Chciałabym aby ona była tylko i wyłącznie z Loczkiem... No i jeszcze dochodzi postać Chrisa... matko, czyżby czworokącik? ;> Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! ♥
    Pozdrawiam!
    - Jerr.

    Dziękuję jeszcze raz za cudowny szablon, jaki dla mnie stworzyłaś! ♥

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz <3