Wolnym krokiem zeszłam po schodach. Stanęłam przed
drzwiami wejściowymi i przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy otworzyć.
Nie miałam ochoty na spotkania ze znajomymi. Do tego zastanawiający był fakt,
że ponoć odwiedził mnie chłopak. Kto? Jakiś ze szkoły? Nauczyciel? Westchnęłam
i pociągnęłam za klamkę. Moje serce zamarło widząc niesforne loki. Stał tyłem,
jednak kiedy drzwi zaskrzypiały odwrócił się, a ja mogłam ujrzeć jego zielone
oczy.
– Harry? – zapytałam, chcąc upewnić się, że wzrok
mnie nie myli. Nie zadzwonił, nie napisał. Od naszej kłótni nie dostałam od
niego żadnej wiadomości, a teraz stoi tu przede mną i jak gdyby nigdy nic
poprawia swoje włosy.
– Mogę? – zapytał robiąc krok w moją stronę.
Ubrany był w zwykły biały podkoszulek i czarne rurki z szerokim krokiem. Nie
miał ze sobą niczego. Żadnej torby, walizki czy kurtki. Jakby wciąż przebywał
kilka ulic dalej, ale przecież dziesięć godzin temu był we Francji!
– Tak – szepnęłam otwierając drzwi szerzej. Wszedł
do domu i spojrzał na mnie tym swoim uwodzicielskim wzrokiem. – Co ty tu
robisz? – zapytałam odwracając głowę.
– Musiałem cie zobaczyć – szepnął i zrobił krok w
moją stronę – Louis powiedział, że wydajesz się być w rozsypce, a ja nie mogłem tak po prostu zadzwonić, więc wsiadłem w samolot i w ciągu dwóch godzin dotarłem do Londynu – powiedział
szybko, tak, że ledwie go zrozumiałam. Mimowolnie się uśmiechnęłam Po raz
pierwszy ktoś zrobił dla mnie coś tak cudownego.
– Przepraszam – zaczęłam, korzystając z chwili
ciszy – Wtedy wcale nie chodziło mi o to, że jesteś dla mnie nikim. Chodziło mi
o to, że jak na razie nie jesteśmy parą, bo powiedziałeś, że zaczekasz.
Harry źle to odebrałeś, mi naprawdę na
tobie zależy! – ostatnie słowa prawie wykrzyczałam dając upust moim emocjom.
– To ja przepraszam – spuścił wzrok i zmierzwił
swoje włosy – Wcale nie sądziłem że
chciałaś się mną pobawić, wiem, że taka nie jesteś. Nie wiem czemu tak
powiedziałem… – po jego słowach poczułam narastające szczęście.
– Daj spokój – szepnęłam i podeszłam do niego. Zarzuciłam
mu ręce na szyję, a on objął mnie w pasie – Dziękuję, że jesteś – powiedziałam
i wtuliłam się w jego ramię. Nie wiem ile trwaliśmy w takiej pozycji. Może
minutę, dzień, tydzień, to nie ważne. Liczyło się tylko to, że był obok mnie,
że czułam jego oddech na policzku. Odchyliłam lekko głowę i spojrzałam mu w
oczy. On uśmiechnął się jak to miał w zwyczaju i przybliżył swoją twarz do
mojej.
– Ohyda – usłyszałam mruknięcie mojego brata.
Zaśmiałam się i odsunęłam od Harry’ego. Ten wydał mi się lekko zawiedziony.
Ignorując „miny” mojego brata, który jak zwykle chciał mi podokuczać weszłam do
kuchni. Nie pytając Harry’ego nalałam mu do szklanki soku pomarańczowego, a po
chwili na talerzu znalazły się cztery kanapki z szynką, posmarowane sosem
meksykańskim, ostrym, takim za jakim Styles przepada.Odwróciłam się i prawie
upuściłam talerz z jedzeniem. Nie spodziewałam się, że Harry będzie stał tak
blisko. Nim zdążył cokolwiek zrobić uśmiechnęłam się wymijając go i położyłam
na stole posiłek.
– Musisz być głodny – powiedziałam kiedy siadł, a
ja zajęłam miejsce przed nim. Z początku
lekko przegryzał kromki, jednak już po chwili pałaszował je ze smakiem. W ciągu dwóch minut talerz stał się pusty. W jakimś stopniu przypominał mi teraz
Nialla.
– O siedemnastej będę musiał się zbierać –
powiedział patrząc na zegarek. Dochodziła szesnasta. Cała radość, która mnie
ogarniała, nagle uszła tak szybko jak się pojawiła.
– Chciałbym cię o coś spytać – powiedział i
przesiadł się na miejsce koło mnie. Odwróciłam twarz w jego stronę, by dać do
zrozumienia, że czekam, choć tak naprawdę lekko obawiałam się tego co mogę od
niego usłyszeć. – Czy przemyślałaś to co do mnie czujesz? – zapytał wyraźnie
speszony, spuszczając wzrok. Poczułam jak po moich ciele rozchodzą się dreszcze. Myślałam na tym, prawie cały czas, jednak teraz nie wiedziałam co mam mu
odpowiedzieć. Po wybuchu Vicki zdałam sobie sprawę z wielu rzeczy.
Przysunęłam krzesło tak, by być jeszcze bliżej niego. Wplotłam dłoń w jego
niesforne loki i musnęłam jego usta swoimi. Uznałam to za wystarczającą
odpowiedź. Harry chyba szybko połapał się o co chodzi, bo oddał pocałunek
bardziej zachłannie. Objął w mnie w talii, a ja jednym zwinnym ruchem
przesiadłam się na jego kolana. Jego dłoń wędrowała po moich plecach w górę i w
dół. Ta chwila byłą cudowna, i od tamtej pory wiedziałam już czego chcę. Te
kilka godzin kłótni było najgorszą chwilą w moim życiu. Trwalibyśmy w miłosnym uścisku jeszcze dłużej, gdyby ktoś nie odchrząknął głośno. Oderwałam się od Harry’ego i starłam mu błyszczyk, który jakimś sposobem zgromadził się w kącikach jego ust.
Obejrzałam się i zobaczyłam moją mamę z czterema siatkami w ręku.
– Widzę, że przerwałam – powiedziała obojętnie.
Widać, że nie spodobała jej się sytuacja. Wczoraj wieczorem ryczałam jak bóbr,
a teraz obściskuję się w kuchni z chłopakiem.
– Pomogę pani – powiedział Harry i delikatnie
wyswobodził się z mojego uścisku Podbiegł do mojej rodzicielki i nie czekając
na odpowiedź odebrał od niej zakupy, po czym położył je na blacie kuchennym.
Wydawał się nadzwyczaj spokojny, ja speszona siedziałam na stołku, a on
próbował podlizać się mojej mamie.
– Harry Styles – powiedział i wyciągnął przed
siebie dłoń uśmiechając się przy tym.
– Rosalie Corner – odpowiedziała moja matka. Widać
było, że Hazza zrobił na niej wrażenie, jednak wciąż nie była pewna co do
swojej opinii.
– To my już pójdziemy – powiedziałam chcąc
przerwać ciszę. Do tego wiedziałam, że mamy mało czasu dla siebie, dlatego
chwyciłam Harry’ego za rękę i pociągnęłam go za sobą na piętro.
Weszliśmy do pokoju, a ja automatycznie usiadłam
na łóżku. Styles dosiadł się do mnie i zaczął mi się przyglądać.
- Czemu na mnie patrzysz? – zapytałam mając dość
tego uczucia.
– Bo wciąż nie mogę uwierzyć – szepnął nadal nie spuszczając ze mnie wzroku.
– W co? – zapytałam przygryzając lekko dolną
wargę.
– No, pocałowałaś mnie – zaczął dość niepewnie – a
to oznacza, że coś do mnie czujesz – powiedział, a ja zaśmiałam się cicho. –
Więc, czy uczynisz mnie tym szczęśliwcem i zostaniesz moją dziewczyną? – zapytał,
a ja popatrzyłam na niego oburzona. Myślałam że pocałunek był jednoznaczny.
Przez kilka chwil udawałam, że zastanawiam się nad odpowiedzią, jednak widząc
jego naburmuszoną minę postanowiłam odpowiedzieć.
– Oczywiście że tak – po tych słowach kolejny raz
wpiłam się w jego usta. Harry widocznie nie spodziewał się tego, bo prawie
spadł z łóżka, jednak już po chwili oddawał pocałunki równie zachłannie jak ja.
Wiedziałam, że teraz nie ma już odwrotu. Będzie ciężko, ale razem damy radę
każdemu problemowi. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Automatycznie
odskoczyliśmy od siebie widząc wchodzącą do pokoju brunetkę z tacką.
– Pomyślałam, że skosztujecie tych ciasteczek –
powiedziała uśmiechając się. Tak naprawdę wiedziałam, że nie chodzi tylko o
ciasteczka. Ewidentnie przyszła sprawdzić, czy ja i Harry nie robimy czegoś
głupiego. Harry chyba pomyślał o tym samym, bo zachichotał cicho. Rodzicielka
zaczęła nam się przyglądać, a jej wzrok spoczął na dłoni Harry’ego, która znajdowała się tuż przy moim udzie. Styles widząc jej zabójczy wzrok cofnął
rękę, a mama uśmiechnęła się i wyszła.
– Nie lubi mnie – mruknął cicho kładąc głowę na
moich kolanach. Pokręciłam przecząco głową.
– Poznała cię kilka minut temu, kiedy w rodzinnej kuchni obściskiwałeś się z jej córką, musi cię sprawdzić – zaśmiałam się cicho
odgarniając mu loki z czoła. Harry przymknął oczy, a ja zaczęłam bawić się jego
włosami. Złożyłam delikatny pocałunek na jego czole.
– Nie wytrzymam tych dwóch tygodni – szepnęłam, a
on otworzył oczy.
– Będziemy do siebie codziennie pisać, dzwonić,
zobaczysz szybko minie – powiedział i spojrzał na zegarek. – Mamy jeszcze
jakieś dziesięć minut – powiedział, a ja posmutniałam. Usiadł koło mnie i objął
a ja wtuliłam się w jego ciepłe ramię wdychając cudowny zapach.
Czemu musiał wracać?
– Chciałabym spędzić z tobą cały wieczór –
mruknęłam, a on oparł swoje czoło o moje i przytaknął. Wiedziałam, że chciał
tego samego. Jednak musiał wracać na koncert. Rozumiałam go i jego powinności.
Dlatego postanowiłam być silna. Wstałam i chwyciłam go za rękę. Nadszedł czas pożegnania Zeszliśmy na dół, a Harry pożegnał się z moją mamą. Kiedy wyszliśmy na werandę zrobiło mi się cholernie przykro.
– Napiszę zaraz jak dolecę – powiedział i
przyciągnął mnie do siebie. Zaczęliśmy się całować. Jednak tym razem delikatniej tak by podtrzymać magie unoszącą się w powietrzu. W którymś
momencie odsunęłam się od niego, a on uśmiechnął się składając na mym obojczyku
ostatni pocałunek. Potem odwrócił się i wsiadł do swojego czarnego auta. Chwilę
patrzył na mnie, aż w końcu uśmiechnął się delikatnie i odjechał. Stałam kilka
minut przed domem, by oswoić się z nowymi wydarzeniami.
* * *
Kilka minut przed dziewiętnastą postanowiłam zadzwonić do Louisa. Chciałam życzyć mu powodzenia przed koncertem. Do tego po
ostatniej rozmowie było mi lekko głupio, gdyż potraktowałam go dość okropnie.
Chciałam porozmawiać, gdyż to z nim miałam w ostatnim czasie najbliższy
kontakt.
– No cześć mała – usłyszałam po dwóch sygnałach Jego
głos był lekko poddenerwowany – Wiesz, gdzie zniknął Harry? – zapytał, a mnie ścięło z nóg. Ten głupek nikomu nie powiedział, że wrócił do Londynu?!
– Nie mała, ty wielkoludzie – mruknęłam, a on
zaśmiał się – No, pewnie teraz w samolocie – powiedziałam dość niepewnie.
– W samolocie?! – krzyknął Loui, a mnie przeszył
dreszcz – Przecież mamy koncert za godzinę!
– Myślałam, że wam powiedział – szepnęłam próbując
stłumić śmiech.
– O czym?
– Był tutaj, pozmawialiśmy wyjaśniliśmy sobie
wszystko – powiedziałam – O siedemnastej wyjechał na lotnisko, więc niedługo
powinien być u was – powiedziałam optymistycznym tonem.
– Wyjaśniliście sobie, czyli… – Louis jakby
zapomniał o całej sprawie z koncertem.
– My jesteśmy razem – powiedziałam na jednym wydechu. Pomiędzy nami zapanowała cisza. Nie wiedziałam, czy Tomlinson wścieka
się za to, że Harry może spóźnić się na koncert, czy może na coś innego.
– Gratulacje – odparł po chwili śmiejąc się
głośno.
– Ktoś umarł? – usłyszałam głos Zayna.
– Nie – mruknął Louis, a ja zaśmiałam się.
– To co masz taką minę? – zapytał, a Louis zaśmiał
się wesoło, jednak ja wiedziałam, że coś się stało.
– Rozmawiam z Mel – wykrztusił z siebie, a Niall
wydarł się prosząc, by dać mnie na głośnik. Przywitałam się z wszystkimi. Louis
wyjaśnił tajemnicze zniknięcie Harolda, co wywołało salwy śmiechu.
– Czyli jesteście razem? – zapytał Zayn, a Louis
odchrząknął.
– Tak jakby… – powiedziałam, chcąc przejść do
innego tematu.
– Tak, czy jakby? – spytał Niall, a ja zaśmiałam
się lekko.
– Tak – powiedziałam pewnie.
Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka minut o
głupotach, aż w końcu dostałam SMSa od Harry’ego. Powiadomiłam chłopaków o tym, że jest on już na miejscu, a oni wyraźnie odetchnęli z ulgą. Pożegnaliśmy się
dość szybko, jednak ta rozmowa zajęła nam troszkę czasu. Cieszyłam się, że
wreszcie wszystko zaczęło się układać Wciąż jednak miałam dziwne przeczucia co
do zachowania Louisa, więc postanowiłam że gdy tylko go zobaczę, porozmawiam z nim szczerze.
Przybywam z nowym rozdziałem!
Jak wam się podoba? Chciałam, by był w nim głównie Harry.
Co sądzicie?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Każdy komentarz jest bardzo ważny ;)
oh matko <3 nasza Mel coraz bardziej kwitnie przy Hazzie :D Ten rozdział jest taki słodki, cudowny i w ogóle wspaniały... czy zrobiło mi się szkoda Lou? ani trochę ;3 po prostu uważam,że mimo wszystko ona POWINNA być z Harrym, tak idealnie do siebie pasują! A ta scena z matką Melanie była świetna xD lałam z niej przez dobre 5 minut,a Hazzuś oczywiście musiał się pokazać z najlepszej strony przed przyszłą teściową :D nonono, Hazza czekam na więcej takich śmiesznych momentów :D Pozdrawiam i oczekuję na kolejny rozdział! :)
OdpowiedzUsuń- Jerr.
PS: Zapraszam jutro na mój blog, pojawi się rozdział 25 ;)
http://opowiadanie-jerr-1d.blogspot.com/
Super! Harruś jaki lizus haha :D
OdpowiedzUsuńKurczę, kocham Harry'ego jest genialny, ale cholerka Louis jest świetny, a gdybyś w rozdziałaś poświęciła mu trochę czasu - pewnie zyskałby rzeszę wiernych fanek, którego widziałyby w nim potencjalnego, idealnego chłopaka dla Mel.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że nie rozwijasz za bardzo wątku Vicki - zrób coś, proszę! Uwielbiam ją, jest świetna i taka hardcorowa! Wyślij ją na tygodniową imprezę, niech przyćpa sobie i zabawi się.. ;D No i Zayn, z jednej strony jest jego dziewczyna, a przecież czuję coś do Vi, prawda?
Dobra, dobra... nie mieszam tylko czekam na nowy rozdział!
ach, a wątek z mamusią był prześmieszny ! :D
Pozdrawiam.
Świetne czekam na następne i faktycznie przydałyby się wątki z innymi bohaterami dawno nie czytałam o Vicky i Nathalie przydałyby się jakieś skandale, romansy... chyba wiesz co mam na myśli ? ;> .
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie:D:D
OdpowiedzUsuń