5 kwietnia 2013

Rozdział 12

Wolnym krokiem zeszłam po schodach. Stanęłam przed drzwiami wejściowymi i przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy otworzyć. Nie miałam ochoty na spotkania ze znajomymi. Do tego zastanawiający był fakt, że ponoć odwiedził mnie chłopak. Kto? Jakiś ze szkoły? Nauczyciel? Westchnęłam i pociągnęłam za klamkę. Moje serce zamarło widząc niesforne loki. Stał tyłem, jednak kiedy drzwi zaskrzypiały odwrócił się, a ja mogłam ujrzeć jego zielone oczy.
– Harry? – zapytałam, chcąc upewnić się, że wzrok mnie nie myli. Nie zadzwonił, nie napisał. Od naszej kłótni nie dostałam od niego żadnej wiadomości, a teraz stoi tu przede mną i jak gdyby nigdy nic poprawia swoje włosy.
– Mogę? – zapytał robiąc krok w moją stronę. Ubrany był w zwykły biały podkoszulek i czarne rurki z szerokim krokiem. Nie miał ze sobą niczego. Żadnej torby, walizki czy kurtki. Jakby wciąż przebywał kilka ulic dalej, ale przecież dziesięć godzin temu był we Francji!
– Tak – szepnęłam otwierając drzwi szerzej. Wszedł do domu i spojrzał na mnie tym swoim uwodzicielskim wzrokiem. – Co ty tu robisz? – zapytałam odwracając głowę.
– Musiałem cie zobaczyć – szepnął i zrobił krok w moją stronę – Louis powiedział, że wydajesz się być w rozsypce, a ja nie mogłem tak po prostu zadzwonić, więc wsiadłem w samolot i w ciągu dwóch  godzin dotarłem do Londynu – powiedział szybko, tak, że ledwie go zrozumiałam. Mimowolnie się uśmiechnęłam  Po raz pierwszy ktoś zrobił dla mnie coś tak cudownego.
– Przepraszam – zaczęłam, korzystając z chwili ciszy – Wtedy wcale nie chodziło mi o to, że jesteś dla mnie nikim. Chodziło mi o to, że jak na razie nie jesteśmy parą, bo powiedziałeś, że zaczekasz. Harry  źle to odebrałeś, mi naprawdę na tobie zależy! – ostatnie słowa prawie wykrzyczałam dając upust moim emocjom.
– To ja przepraszam – spuścił wzrok i zmierzwił swoje włosy –  Wcale nie sądziłem  że chciałaś się mną pobawić, wiem, że taka nie jesteś. Nie wiem czemu tak powiedziałem… – po jego słowach poczułam narastające szczęście.
– Daj spokój – szepnęłam i podeszłam do niego. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on objął mnie w pasie – Dziękuję, że jesteś – powiedziałam i wtuliłam się w jego ramię. Nie wiem ile trwaliśmy w takiej pozycji. Może minutę, dzień, tydzień, to nie ważne. Liczyło się tylko to, że był obok mnie, że czułam jego oddech na policzku. Odchyliłam lekko głowę i spojrzałam mu w oczy. On uśmiechnął się jak to miał w zwyczaju i przybliżył swoją twarz do mojej.
– Ohyda – usłyszałam mruknięcie mojego brata. Zaśmiałam się i odsunęłam od Harry’ego. Ten wydał mi się lekko zawiedziony. Ignorując „miny” mojego brata, który jak zwykle chciał mi podokuczać weszłam do kuchni. Nie pytając Harry’ego nalałam mu do szklanki soku pomarańczowego, a po chwili na talerzu znalazły się cztery kanapki z szynką, posmarowane sosem meksykańskim, ostrym, takim za jakim Styles przepada.Odwróciłam się i prawie upuściłam talerz z jedzeniem. Nie spodziewałam się, że Harry będzie stał tak blisko. Nim zdążył cokolwiek zrobić uśmiechnęłam się wymijając go i położyłam na stole posiłek.
– Musisz być głodny – powiedziałam kiedy siadł, a ja zajęłam miejsce przed nim.  Z początku lekko przegryzał kromki, jednak już po chwili pałaszował je ze smakiem. W ciągu dwóch minut talerz stał się pusty. W jakimś stopniu przypominał mi teraz Nialla.
– O siedemnastej będę musiał się zbierać – powiedział patrząc na zegarek. Dochodziła szesnasta. Cała radość, która mnie ogarniała, nagle uszła tak szybko jak się pojawiła.
– Chciałbym cię o coś spytać – powiedział i przesiadł się na miejsce koło mnie. Odwróciłam twarz w jego stronę, by dać do zrozumienia, że czekam, choć tak naprawdę lekko obawiałam się tego co mogę od niego usłyszeć. – Czy przemyślałaś to co do mnie czujesz? – zapytał wyraźnie speszony, spuszczając wzrok. Poczułam jak po moich ciele rozchodzą się dreszcze. Myślałam na tym, prawie cały czas, jednak teraz nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Po wybuchu Vicki zdałam sobie sprawę z wielu rzeczy. Przysunęłam krzesło tak, by być jeszcze bliżej niego. Wplotłam dłoń w jego niesforne loki i musnęłam jego usta swoimi. Uznałam to za wystarczającą odpowiedź. Harry chyba szybko połapał się o co chodzi, bo oddał pocałunek bardziej zachłannie. Objął w mnie w talii, a ja jednym zwinnym ruchem przesiadłam się na jego kolana. Jego dłoń wędrowała po moich plecach w górę i w dół. Ta chwila byłą cudowna, i od tamtej pory wiedziałam już czego chcę. Te kilka godzin kłótni było najgorszą chwilą w moim życiu.  Trwalibyśmy w miłosnym uścisku jeszcze dłużej, gdyby ktoś nie odchrząknął głośno. Oderwałam się od Harry’ego i starłam mu błyszczyk, który jakimś sposobem zgromadził się w kącikach jego ust. Obejrzałam się i zobaczyłam moją mamę z czterema siatkami w ręku.
– Widzę, że przerwałam – powiedziała obojętnie. Widać, że nie spodobała jej się sytuacja. Wczoraj wieczorem ryczałam jak bóbr, a teraz obściskuję się w kuchni z chłopakiem.
– Pomogę pani – powiedział Harry i delikatnie wyswobodził się z mojego uścisku  Podbiegł do mojej rodzicielki i nie czekając na odpowiedź odebrał od niej zakupy, po czym położył je na blacie kuchennym. Wydawał się nadzwyczaj spokojny, ja speszona siedziałam na stołku, a on próbował podlizać się mojej mamie.
– Harry Styles – powiedział i wyciągnął przed siebie dłoń uśmiechając się przy tym.
– Rosalie Corner – odpowiedziała moja matka. Widać było, że Hazza zrobił na niej wrażenie, jednak wciąż nie była pewna co do swojej opinii.
– To my już pójdziemy – powiedziałam chcąc przerwać ciszę. Do tego wiedziałam, że mamy mało czasu dla siebie, dlatego chwyciłam Harry’ego za rękę i pociągnęłam go za sobą na piętro.
Weszliśmy do pokoju, a ja automatycznie usiadłam na łóżku. Styles dosiadł się do mnie i zaczął mi się przyglądać.
- Czemu na mnie patrzysz? – zapytałam mając dość tego uczucia.
– Bo wciąż nie mogę uwierzyć – szepnął nadal nie spuszczając ze mnie wzroku.
– W co? – zapytałam przygryzając lekko dolną wargę.
– No, pocałowałaś mnie – zaczął dość niepewnie – a to oznacza, że coś do mnie czujesz – powiedział, a ja zaśmiałam się cicho. – Więc, czy uczynisz mnie tym szczęśliwcem i zostaniesz moją dziewczyną? – zapytał, a ja popatrzyłam na niego oburzona. Myślałam  że pocałunek był jednoznaczny. Przez kilka chwil udawałam, że zastanawiam się nad odpowiedzią, jednak widząc jego naburmuszoną minę postanowiłam odpowiedzieć.
– Oczywiście  że tak – po tych słowach kolejny raz wpiłam się w jego usta. Harry widocznie nie spodziewał się tego, bo prawie spadł z łóżka, jednak już po chwili oddawał pocałunki równie zachłannie jak ja. Wiedziałam, że teraz nie ma już odwrotu. Będzie ciężko, ale razem damy radę każdemu problemowi. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Automatycznie odskoczyliśmy od siebie widząc wchodzącą do pokoju brunetkę z tacką.
– Pomyślałam, że skosztujecie tych ciasteczek – powiedziała uśmiechając się. Tak naprawdę wiedziałam, że nie chodzi tylko o ciasteczka. Ewidentnie przyszła sprawdzić, czy ja i Harry nie robimy czegoś głupiego. Harry chyba pomyślał o tym samym, bo zachichotał cicho. Rodzicielka zaczęła nam się przyglądać, a jej wzrok spoczął na dłoni Harry’ego, która znajdowała się tuż przy moim udzie. Styles widząc jej zabójczy wzrok cofnął rękę, a mama uśmiechnęła się i wyszła.
– Nie lubi mnie – mruknął cicho kładąc głowę na moich kolanach. Pokręciłam przecząco głową.
– Poznała cię kilka minut temu, kiedy w rodzinnej kuchni obściskiwałeś się z jej córką, musi cię sprawdzić – zaśmiałam się cicho odgarniając mu loki z czoła. Harry przymknął oczy, a ja zaczęłam bawić się jego włosami. Złożyłam delikatny pocałunek na jego czole.
– Nie wytrzymam tych dwóch tygodni – szepnęłam, a on otworzył oczy.
– Będziemy do siebie codziennie pisać, dzwonić, zobaczysz szybko minie – powiedział i spojrzał na zegarek. – Mamy jeszcze jakieś dziesięć minut – powiedział, a ja posmutniałam. Usiadł koło mnie i objął a ja wtuliłam się w jego ciepłe ramię wdychając cudowny zapach. Czemu musiał wracać?
– Chciałabym spędzić z tobą cały wieczór – mruknęłam, a on oparł swoje czoło o moje i przytaknął. Wiedziałam, że chciał tego samego. Jednak musiał wracać na koncert. Rozumiałam go i jego powinności. Dlatego postanowiłam być silna. Wstałam i chwyciłam go za rękę. Nadszedł czas pożegnania  Zeszliśmy na dół, a Harry pożegnał się z moją mamą. Kiedy wyszliśmy na werandę zrobiło mi się cholernie przykro.
– Napiszę zaraz jak dolecę – powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Zaczęliśmy się całować. Jednak tym razem delikatniej  tak by podtrzymać magie unoszącą się w powietrzu. W którymś momencie odsunęłam się od niego, a on uśmiechnął się składając na mym obojczyku ostatni pocałunek. Potem odwrócił się i wsiadł do swojego czarnego auta. Chwilę patrzył na mnie, aż w końcu uśmiechnął się delikatnie i odjechał. Stałam kilka minut przed domem, by oswoić się z nowymi wydarzeniami.

* * *


Kilka minut przed dziewiętnastą postanowiłam zadzwonić do Louisa. Chciałam życzyć mu powodzenia przed koncertem. Do tego po ostatniej rozmowie było mi lekko głupio, gdyż potraktowałam go dość okropnie. Chciałam  porozmawiać, gdyż to z nim miałam w ostatnim czasie najbliższy kontakt.
– No cześć mała – usłyszałam po dwóch sygnałach  Jego głos był lekko poddenerwowany – Wiesz, gdzie zniknął Harry? – zapytał, a mnie ścięło z nóg. Ten głupek nikomu nie powiedział, że wrócił do Londynu?!
– Nie mała, ty wielkoludzie – mruknęłam, a on zaśmiał się – No, pewnie teraz w samolocie – powiedziałam dość niepewnie.
– W samolocie?! – krzyknął Loui, a mnie przeszył dreszcz – Przecież mamy koncert za godzinę!
– Myślałam, że wam powiedział – szepnęłam próbując stłumić śmiech.
– O czym?
– Był tutaj, pozmawialiśmy  wyjaśniliśmy sobie wszystko – powiedziałam – O siedemnastej wyjechał na lotnisko, więc niedługo powinien być u was – powiedziałam optymistycznym tonem.
– Wyjaśniliście sobie, czyli… – Louis jakby zapomniał o całej sprawie z koncertem.
– My jesteśmy razem – powiedziałam na jednym wydechu. Pomiędzy nami zapanowała cisza. Nie wiedziałam, czy Tomlinson wścieka się za to, że Harry może spóźnić się na koncert, czy może na coś innego.
– Gratulacje – odparł po chwili śmiejąc się głośno.
– Ktoś umarł? – usłyszałam głos Zayna.
– Nie – mruknął Louis, a ja zaśmiałam się.
– To co masz taką minę? – zapytał, a Louis zaśmiał się wesoło, jednak ja wiedziałam, że coś się stało.
– Rozmawiam z Mel – wykrztusił z siebie, a Niall wydarł się prosząc, by dać mnie na głośnik. Przywitałam się z wszystkimi. Louis wyjaśnił tajemnicze zniknięcie Harolda, co wywołało salwy śmiechu.
– Czyli jesteście razem? – zapytał Zayn, a Louis odchrząknął.
– Tak jakby… – powiedziałam, chcąc przejść do innego tematu.
– Tak, czy jakby? – spytał Niall, a ja zaśmiałam się lekko.
– Tak – powiedziałam pewnie.
Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka minut o głupotach, aż w końcu dostałam SMSa od Harry’ego. Powiadomiłam chłopaków o tym, że jest on już na miejscu, a oni wyraźnie odetchnęli z ulgą. Pożegnaliśmy się dość szybko, jednak ta rozmowa zajęła nam troszkę czasu. Cieszyłam się, że wreszcie wszystko zaczęło się układać  Wciąż jednak miałam dziwne przeczucia co do zachowania  Louisa, więc postanowiłam  że gdy tylko go zobaczę, porozmawiam z nim szczerze.



Przybywam z nowym rozdziałem!
Jak wam się podoba? Chciałam, by był w nim głównie Harry.
Co sądzicie?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Każdy komentarz jest bardzo ważny ;)

5 komentarzy:

  1. oh matko <3 nasza Mel coraz bardziej kwitnie przy Hazzie :D Ten rozdział jest taki słodki, cudowny i w ogóle wspaniały... czy zrobiło mi się szkoda Lou? ani trochę ;3 po prostu uważam,że mimo wszystko ona POWINNA być z Harrym, tak idealnie do siebie pasują! A ta scena z matką Melanie była świetna xD lałam z niej przez dobre 5 minut,a Hazzuś oczywiście musiał się pokazać z najlepszej strony przed przyszłą teściową :D nonono, Hazza czekam na więcej takich śmiesznych momentów :D Pozdrawiam i oczekuję na kolejny rozdział! :)
    - Jerr.

    PS: Zapraszam jutro na mój blog, pojawi się rozdział 25 ;)

    http://opowiadanie-jerr-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Harruś jaki lizus haha :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, kocham Harry'ego jest genialny, ale cholerka Louis jest świetny, a gdybyś w rozdziałaś poświęciła mu trochę czasu - pewnie zyskałby rzeszę wiernych fanek, którego widziałyby w nim potencjalnego, idealnego chłopaka dla Mel.
    Przykro mi, że nie rozwijasz za bardzo wątku Vicki - zrób coś, proszę! Uwielbiam ją, jest świetna i taka hardcorowa! Wyślij ją na tygodniową imprezę, niech przyćpa sobie i zabawi się.. ;D No i Zayn, z jednej strony jest jego dziewczyna, a przecież czuję coś do Vi, prawda?
    Dobra, dobra... nie mieszam tylko czekam na nowy rozdział!
    ach, a wątek z mamusią był prześmieszny ! :D

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne czekam na następne i faktycznie przydałyby się wątki z innymi bohaterami dawno nie czytałam o Vicky i Nathalie przydałyby się jakieś skandale, romansy... chyba wiesz co mam na myśli ? ;> .

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz <3