Otworzyłam oczy. W pokoju panował półmrok. Jedyne
światło rzucała mała lampka nocna na komodzie. Harry leżał blisko mnie, a jego
ręka nadal spoczywała na moim biodrze. Wyswobodziłam się z jego objęć,
delikatnie, by go nie obudzić. Sprawdziłam godzinę na telefonie. Trzecie rano.
Po raz pierwszy obudziłam się w środku nocy, a do tego nie byłam ani trochę
śpiąca. Wróciłam na miejsce obok Harry’ego i zrobiłam mu zdjęcie. Na pamiątkę –
pomyślałam. Wyglądał naprawdę słodko. Oddychał spokojnie, a jego usta były
lekko rozchylone. Loki o ile to możliwe znajdowały się w jeszcze większym nieładzie.
Na moje usta mimowolnie wkradł się uśmiech. Położyłam głowę na poduszkach i
nakierowałam jego dłoń z powrotem na moje biodro. Pogłaskałam go delikatnie po
policzku, a on zamlaskał jak kot. Zachichotałam cicho.
– Melanie? – zapytał zachrypniętym głosem.
Przestraszyłam się, że go obudziłam.
– Tak? – szepnęłam opierając swoje czoło o jego i
zamykając oczy. Czułam się bezpieczna. Było mi ciepło i dobrze. Harry
przejechał dłonią po mojej talii, co wywołało u mnie dreszcze.
– Nic takiego – uśmiechnął się słodko i westchnął
nadal nie otwierając oczu.
– Śpij – powiedziałam cicho, a on pokiwał głową.
Kiedy tak leżał wyglądał całkowicie bezbronnie.
Nie jak dorosły piosenkarz, lecz jak zwykły chłopczyk. Cały czas czułam się
dziwnie. Jakby ciało Harry’ego oddziaływało na moje. Zamknęłam oczy próbując na
nowo usnąć.
– Śpisz? – usłyszałam po chwili i poczułam jak
Styles zaczyna bawić się moimi włosami. Uśmiechnęłam się i pokręciłam przecząco
głową. Otworzyłam oczy, a jego zielone tęczówki zawróciły mi w głowie po raz
kolejny.
– Ja też nie. – powiedział całkowicie poważny.
– Nie zauważyłam, wiesz? –zaśmiałam się, ale on
pozostał poważny – Co się stało?
– Nic takiego… – mruknął po czym usiadł na łóżku –
Mam ochotę na gorące mleko…
– Kot żąda mleka – zaśmiałam się przypominając
sobie jego mlaskanie z przed kilku minut.
– Już będziesz mnie kociakiem nazywać? – zapytał,
a potem mruknął przez co zaśmiałam się głośniej.
– W marzeniach – szepnęłam mu na ucho i wstałam.
– Chcę ci
przypomnieć, że to ty mnie pocałowałaś – powiedział jeszcze nim zdążyłam
zejść do kuchni. Udałam jednak, że tego nie słyszałam. Schodząc do kuchni postanowiłam
zaglądnąć do salonu. Na fotelu leżała torebka Nathalie, co oznaczało, że ona
też została tutaj na noc. Na kanapie za to leżał Louis. Spał. Podeszłam do
niego i kucnęłam. Uśmiechnęłam się mściwie, a w tym czasie Harry zdążył do mnie
dołączyć.
– Macie może bitą śmietanę? – zapytałam szeptem,
patrząc na loczka.
– Nawet truskawki się znajdą – szepnął i pobiegł
na palcach do kuchni.
– No Loui, pora zapłaty za „małą” nadeszła –
szepnęłam do Tomlinsona, kiedy Harry podał mi plastikową butelkę z wyciskaną
bitą śmietaną. Najpierw dorobiłam mu Hitlerowski wąsik. Potem Potterowskie
okulary i bliznę na czole. Na koniec całe jego włosy pokryłam słodką śmietaną,
a Harry poukładał na nich truskawki. Po skończonej pracy przybiliśmy sobie
piątki i wróciliśmy do kuchni śmiejąc się.
– Już widzę jego furię – zaśmiał się Harry
wyciągając mleko z lodówki. Ja w tym czasie przygotowałam dwa kubki.
* * *
– Więc, masz jakiś pomysł, co możemy robić? –
zapytałam popijając ciepłe mleko. Siedzieliśmy w jego pokoju, jednak nie za bardzo
wiedzieliśmy co robić.
– Pytania? – zaśmiałam się i pokiwałam głową. Może
tym razem to wypali. Harry upił łyk mleka, a na jego ustach zawiesił się kożuch.
Wrzasnął i językiem próbował go zdjąć. Wyglądało to naprawdę komicznie.
– Daj pomogę – powiedziałam odstawiając kubek na
szafkę nocną. Zbliżyłam się do niego, a on zaśmiał się. Musnęłam delikatnie jego usta, a on oddał
pocałunek. Jednak chodziło tylko o kożuch, więc kiedy już zniknął odsunęłam się
od niego.
– Już – powiedziałam, a on patrzył na mnie
zdezorientowany. Nie wiedziałam czemu to zrobiłam. Kusił mnie. Był jak zakazany
owoc. Jednak mieliśmy się najpierw poznać, dlatego udawałam że ten pocałunek
nic nie znaczył, choć tak naprawdę zawrócił mi w głowie.
– Najbardziej wstydliwa rzecz, jaką zrobiłeś? –
zapytałam, by zacząć grę. Harry zastanowił się, a po chwili na jego policzki
wstąpił delikatny rumieniec.
– Byliśmy z chłopakami na basenie w parku wodnym –
zaczął śmiejąc się, a jego rumieniec pogłębił się – Kiedy mieliśmy już iść
zacząłem się przebierać. Odłożyłem
rzeczy razem z kąpielówkami na półkę, a kiedy chciałem się ubrać chłopcy
wparowali do mojej szatni i zabrali mi moje rzeczy. Goniłem ich po całym basenie,
nago z pół godziny. Do tej pory pamiętam te śmiejące się staruszki… – mruknął,
a ja popadłam w histeryczny śmiech.
– A twoja? – zapytał podejrzliwie, kiedy już się uspokoiłam.
Cały czas udawał obrażonego.
– Niech się zastanowię… – w jednej sekundzie sięgnęłam
pamięcią do kilku ostatnich lat – nie kojarzę nic takiego…
– Kłamiesz… – mruknął Harry, ale ja od razu
zaprzeczyłam.
– Harry moje życie jest nudne… – zaczęłam – Zanim
was poznałam siedziałam całymi dniami w domu i uczyłam się. Tylko w soboty, na
godzinę wychodziłam z dziewczynami. Nie miałam zbyt wielu okazji na robienie wstydliwych
rzeczy – wystawiłam mu język.
– Obiecuję, że przy mnie nie będziesz się nudzić i
w końcu zrobisz coś wstydliwego – powiedział Harry, a ja zaśmiałam się.
– Ile miałeś dziewczyn? – zapytałam zdobywając się
na odwagę.
Harry jęknął słysząc to pytanie i zamyślił się…
Zaczął wyliczać na palcach, trochę to trwało.
– Dobra, to w przedziale… Ile?
– Dwadzieścia do trzydziestu… – powiedział i
podrapał się po głowie – Plus Louis – zaśmiał się, ja również. Choć mój śmiech
był piskliwy i sztuczny. Nie chciałam być jego dziewczyną, tylko po to, by dodał mnie do kolekcji.
– Ale to przeszłość – powiedział, próbując
podnieść mnie na duchu – A ty ilu miałaś chłopców?
– Jednego – powiedziałam zawstydzona. Przy jego „dwadzieścia
do trzydziestu” słowo „jeden” brzmiało okropnie.
– Całe szczęście – odetchnął z ulgą, a ja uśmiechnęłam
się, nadal zawstydzona.
– Ulubiona potrawa? – zapytałam.
– Wszystko co meksykańskie – powiedział i oblizał
usta z posmakiem.
– Ulubiony kwiat? – zapytał.
– Żółty tulipan – powiedziałam, a on w tym czasie
dopił swoje mleko.
Zadawaliśmy sobie pytania do szóstej. Bezsensowne
typu „Jaką super moc chciałbyś mieć?”, albo te bardziej poważne „Ideał
chłopaka?” czy „Za czym teraz tęsknisz?”. Zabawa trwałaby dłużej, jednak
właśnie o tej godzinie usłyszeliśmy wrzaski Louisa, który pobudził już chyba
wszystkich.
Zeszliśmy da dół, gdzie byli już wszyscy. Tylko my
nie mieliśmy na sobie piżam. Nawet Nath była ubrana w o wiele za dużą koszulkę któregoś
z chłopaków (zgaduje, że Nialla). Kiedy zobaczyłam moje dzieło, w postaci
Louisa mimowolnie wybuchłam śmiechem a Harry zrobił to samo. Tommo zmierzył
nas morderczym wzrokiem.
– Więc to wy! – warknął i podszedł do nas –
Melanie Corner, zemsta będzie słodka. Popamiętasz mnie! – krzyknął, a ja zaśmiałam się głośniej – A ty Haroldzie, lepiej uciekaj. Masz pięć sekund, a
potem zajmę się tobą i twoją Hazzocondą! – Wszyscy wybuchli śmiechem, kiedy Harry
zasłonił swoje krocze i wbiegł na górę.
– Jeden… PIĘĆ! – wrzasnął Louis i pobiegł za
Harrym.
* * *
Hej miśki!
Jak święta? ;D
Hazza na górze ♥ ten który wrzeszczy, to Harold za czasów X Factora, który krzyczy na widok fajerwerków ♥
Buziaki! Do następnego ;)
Początek - to co się tam działo było najbardziej romantyczną chwilą jaką ostatnio czytałam. oni są przesłodcy.!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie. Pozdrawiam i Wesołych Świąt.
Super czekam na next ! <3
OdpowiedzUsuńHahahahah xdddd scena z Mel i Hazza byla przeprzeslodka <3 zapewne nie tylko ja widze tych dwoje jako pare <3 biedna Hazzoconda xd czekam na kolejny!! :)
OdpowiedzUsuńJesteś genialna, uśmiałam się jak nigdy! xD
OdpowiedzUsuńDzisiaj odkryłam twego bloga i całość przeczytałam więc..Pragnę więcej! :O
Oj jakie to było słodkie *.*
OdpowiedzUsuńA końcówka rozwaliła mi system haha :D
Genialne czekam na następne, tylko dodawaj szybko bo umrę z tęsknoty za Melanie i Harrym <3
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ALE ONI DO SIEBIE PASUJA !!! SUPER ROZDZIAL
OdpowiedzUsuńNajlepsze. W szczególności gif :) Oby tak dalej. ;)
OdpowiedzUsuń