Oszołomiona i lekko zawstydzona patrzyłam w jego
zielone tęczówki. Nie mogłam (a może nie chciałam?) się mu przeciwstawić.
Schylił się, a ja poczułam na twarzy jego ciepły oddech. Przeszył mnie dreszcz.
W jednej sekundzie mur, którym się otoczyłam zniknął, zapragnęłam poczuć jego
miękkie usta na swoich. Harry zbliżył się niezauważalnie i przycisnął mnie do
barierki. Pogładził mnie po policzku, a moje serce zaczęło bić szybciej.
Uśmiechnął się słodko i spojrzał mi w oczy. Wygrał.
– Przepraszam – usłyszałam szept Nathalie. Harry
jęknął i odsunął się, a ja rozbawiona spojrzałam na przyjaciółkę. Może to i
dobrze, że nam przerwała?
– Mamy problem, lepiej zejdźcie – po tych słowach
speszona i zaczerwieniona Nath zostawiła nas samych. Bez słowa minęłam Harry’ego
i ruszyłam za przyjaciółką. Cały czas starałam się uspokoić bicie mojego serca.
Styles dołączył do nas i już na schodach usłyszeliśmy odgłos kłótni. Zeszliśmy
do salonu. Na samym środku stał Malik i Vicki, to ich krzyki słyszałam. Niall i
Nath próbowali ich uspokoić, a Louis i Liam chodzili podenerwowani. Perrie
musiała już wyjść.
– Nie rozumiesz, że wszyscy się o ciebie martwią?!
– warknął Zayn, nie przejmując się naszą obecnością.
– Malik nie mieszaj się w nieswoje sprawy! – Vicki
podeszła do niego i spróbowała wyrwać mu coś z ręki. Ten tylko zaśmiał się
ironicznie.
– Uspokójcie się!! – krzyknęłam, a Harry złapał
mnie za rękę, dając mi znak, bym się nie denerwowała.
– Jak mam się uspokoić?! – Zayn podszedł do mnie,
tak, że prawie stykaliśmy się nosami. Był wściekły. Lekko się wystraszyłam,
lecz nie dałam tego po sobie poznać. Styles odsunął ode mnie mulata, a ten
prychnął tylko i pomachał mi jakimś przedmiotem przed oczami. Był to mały,
przeźroczysty woreczek do połowy wypełniony białym proszkiem. Zrobiło mi się
słabo.
– Vi… – szepnęłam i ścisnęłam mocniej dłoń
Harry’ego. Czyli to prawda. Nasze przypuszczenia się sprawdziły. Vicki bierze,
brała i najprawdopodobniej nie zamierza przestać. Byłam na nią wściekła. Jednak
nie miałam ochoty się wydzierać. Przetarłam oczy dłonią i wyszłam z salonu kierując się do
kuchni. Usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłoniach. Zayn i Vicki nadal się kłócili. Poczułam czyjąś dłon
na ramieniu.
– Melanie,
spokojnie – zachrypnięty głos Harry’ego spowodował, że przeszedł mnie dreszcz.
Chłopak kucnął przy mnie, nadal gładząc moje ramię.
– Harry… – zaczęłam patrząc na niego – Przepraszam
was. Niepotrzebnie tutaj przychodziłyśmy. Jest mi tak strasznie głupio –
westchnęłam, unikając jego wzroku.
Zrobiłyśmy tylko niepotrzebne zamieszanie. Przecież oni mogli mieć przez
Vicki duze kłopoty. Gdyby ktoś dowiedział się o całej sprawie.
– Nie żartuj sobie – dopiero teraz zobaczyłam
Louisa opierającego się o framugę. Harry wyprostował się i uśmiechnął.
– Przecież teraz jesteśmy jak rodzina – powiedział
Harry, a Louis potwierdził jego słowa kiwając głową.
– A rodzina sobie pomaga – Tomlinson chciał
jeszcze coś dodać, lecz przerwał nam trzask drzwi. Zaraz potem zobaczyłam
Nathalie, która również wybiegła z domu. Pewnie nie chciała zostawić Vicki
samej. Westchnęłam i również udałam się do wyjścia. Mimo tego, co powiedzieli
chłopcy nie byłam do końca przekonana.
– Dziękuję za zaproszenie – szepnęłam ubierając
buty – I jeszcze raz przepraszam za kłopot – po tych słowach, nie patrząc
żadnemu z piątki w oczy wyszłam z domu. Nathalie i Vicki oddalały się, a Faust
była naprawdę wściekła. Nie miałam ochoty z nią gadać, więc udałam się prosto
do swojego domu. Musiałam wszystko przemyśleć. Wiele rzeczy dzisiaj się
wydarzyło.
Następnego dnia…
Na zajęciach w szkole nie mogłam się skupić. Wiele
razy zostałam upomniana przez nauczycieli, których już powoli irytowało moje
zachowanie.
– Melanie! – Nath szturchnęła mnie, a ja
popatrzyłam na nią zamyślona. Ta tylko wskazała na nauczycielkę od matematyki.
– Corner, ile razy mam powtarzać?! – wrzasnęła pani
Jung podchodząc do mnie – Co się z tobą dzisiaj dzieję? – powiedziała już łagodniej,
a ja szepnęłam ciche „nic”.
– W takim razie zostajesz dzisiaj po lekcjach –
warknęła, co spowodowało ciche śmiechy kolegów z klasy. Tak naprawdę nie byli
nawet kolegami. Niby można na nich liczyć, jednak kiedy przychodzi co do czego
są dla ciebie oziębli. Stanowczo różnią się od chłopców z One Direction.
Po skończonych lekcjach wróciłam do Sali matematycznej
i usiadłam na swoim miejscu. Nauczycielka zmierzyła mnie surowym wzrokiem i położyła
przede mną kartkę A4 z zadaniami.
– Kiedy rozwiążesz je poprawnie, możesz wrócić do
domu – usiadła przy biurku i nie zaszczyciła mnie ani jednym spojrzeniem.
Wyjęłam ołówek i zaczęłam pisać. Jednak w mojej głowie nadal widziałam tą małą,
przeźroczystą torebkę, wściekłego Zayna. Wciąż czułam na policzkach ciepły
oddech Harry’ego. Wszystko zaczęło mi się mieszać.
Siedziałam w tej dusznej sali chyba ze dwie
godziny. Kiedy w końcu uporałam się z zadaniami wyszłam bez słowa. Wracając busem do domu dostałam SMSa od
Nathalie. Pisała, że idzie spotkać się z chłopcami w pobliskiej knajpce. Prosiła
bym do niej dołączyła. Nie odpisałam. Wciąż było mi wstyd za wczorajszą
sytuację. Jednak Nathalie postrzegała wszystko inaczej. Ja wolałam najpierw
porozmawiać z Vicki, a dopiero później wyjaśnić wszystko z chłopcami. Po dziesięciu
minutach jazdy byłam już na miejscu. Skierowałam się do starej, brązowej
kamienicy. Otworzyłam metalowe drzwi i schodami udałam się na trzecie piętro.
Zapukałam w drewniane drzwi i spokojnie czekałam.
– Co tu robisz? – usłyszałam, jakże miłe powitanie
– Chcesz mi prawić kazania, tak jak wszyscy?
– Przyszłam porozmawiać – powiedziałam delikatnie,
udając, że nie słyszę jej złowrogiego tonu.
Drzwi otwarły się, a w nich zobaczyłam zaspaną
przyjaciółkę. Cały gniew uszedł ze mnie i przytuliłam ją, jednak ona nie
odwzajemniła gestu. Przeszłyśmy do salonu w milczeniu. Ja usiadłam na fotelu,
ona natomiast na rozłożonej kanapie.
– Powinnaś udać się na terapię –powiedziałam
szybko, jak na razie nie byłam w stanie wymówić niczego innego. Vicki
prychnęła.
– Tylko tego brakuję, bym spowiadała się obcym
ludziom – odwróciła głowę i wstała, ja również.
– Vicki, tu chodzi o twoją przyszłość, to co
robisz niszczy cię – szepnęłam podchodząc do niej. Spojrzała na mnie, a w jej
oczach zobaczyłam łzy. Dla niej również było to ciężkie.
– Sprawiam wam tyle problemów, a do tego Zayn… –
nie wytrzymała. Po jej policzkach zaczęły ciurkiem zlatywać łzy. Wtuliła się we
mnie, a ja zaczęłam głaskać ją po włosach.
– My zwyczajnie się o ciebie martwimy, on też –
szepnęłam zadowolona, że udało mi się do niej przemówić.
Dwie godziny później…
Kiedy wróciłam do domu miałam, aż dziewięć
nieodczytanych wiadomości. Jedna była od Zayna.
"Przepraszam, za moje wczorajsze zachowanie. Nie powinienem
tak na nią naskakiwać. Przeproś ją ode mnie."
Uśmiechnęłam się blado i usiadłam na łóżku rozciągając
się. Następna była od Nialla.
"Wszyscy się martwimy. Czemu nie przyszłaś? ;(
Brakuje mi twojego ciasta :c"
Zaśmiałam się głośno i włączyłam laptopa, chcąc
sprawdzić Twittera. Przy okazji odczytywałam następne wiadomości. Dwie były od Nath.
"Chłopcy się martwią. Obwiniają się. Przyjdź ;*"
"MELANIE! Masz tu przyjść w ciagu godziny!"
Pokręciłam przecząco głową. Następne dwie były od
Lou.
"Heeej, czemu cię tu nie ma? Tęsknię ;3"
"Mała, bo się wścieknę. Odpisz! ;("
Ostatnie trzy były od Harry’ego.
"Liczę, że przyjdziesz, bo zaraz zwariuję xx"
"Meeeel, chcę dokończyć to co zaczęliśmy ;> Wiec
przyłaź!"
"Dobra, nie chcesz kończyć to nie :c Ale
przynajmniej odwiedź biednego Harolda!"
Odłożyłam telefon na półkę i zalogowałam się na
mojego TT. Zobaczyłam, że każdy z piątki chłopców już mnie obserwuję. Mogłam
czuć się wyróżniona. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła dziewiętnasta Ubrałam
moje trampki i wybiegłam z domu. Nie musiałam się nikomu tłumaczyć, gdyż rodzice
byli jeszcze w pracy, a Martin nocował dziś u kolegi.
– Melanie! – nim zdążyłam zapukać do drewnianych drzwi
z domu wybiegł Harry, który rzucił się na mnie i przytulił mocno. Objęłam go
delikatnie i zaśmiałam się.
– Zostaw ją gburze! – Louis odepchnął Harry’ego, a
sam podniósł mnie jak małą dziewczynkę. Zaczął kręcić się dookoła, a ja
wrzeszczałam by mnie puścił. Odstawił mnie na ziemię i pocałował w policzek.
– Dobrze, że jesteś – szepnął na ucho, a ja lekko
zarumieniłam się. Co było w tych chłopcach? Każdy na swój sposób działał na
mnie pociągająco.
– Ciastka! – Niall zdołał tylko tyle wypowiedzieć.
Uśmiechnęłam się smutno i powiedziałam, że niestety ich nie mam. Horan tylko
przytulił mnie i uśmiechnął się. Dobrze, że zdecydowałam się tu przyjść. Kiedy
wszyscy się już przywitali, zaczęliśmy wchodzić do domu.
– Mel… – usłyszałam cichy szept tuż przy moim
uchu. Znowu przeszył mnie dreszcz. Odwróciłam się i już po chwili stałam objęta
przez Hazzę.
* * *
I jak wam sie podoba? Wiem, troszku mało humoru, i mało Hazzy. Jednak raz na jakiś czas muszą być poważniejsze rozdziały. c:
Jak na razie wyłączam limit :P kolejny rozdział może pod koniec tygodnia ;)
AAAA! Ja mam już wolne! :D Nareszcie :P
Buziaki ;*
czy ty chcesz abym umarła z tęsknoty za twoimi rozdziałami?!!!! SIEDZĘ I CZYTAM I CZYTAM I CZYTAM I CZYTAM!!!! DODAJ NASTĘPNY BO JUŻ PO PROSTU NIE MOGĘ... POZA TYM, CZEMU JA NIE MOGĘ PISAĆ TAK JAK TY? :((((((
OdpowiedzUsuńMam pytanie jak ty to robisz,że myślnik z wypowiedzią postaci jest troszkę dalej niż pozostały tekst? tworzy się przy tym taki akapit.. :) Liczę na szybką odpowiedź :)
Pozdrawiam i czekam!
-Jerr
Oj nie przesadzaj ;) Piszesz sto razy lepiej niż ja!
UsuńO tym myślniku, to już napisałam ci na GG :D
Również pozdrawiam ;3
Ja mam ten sam problem ;( Nie umiem pisać i na dodatek nikt nie chce pisać komentarzy u mnie :(
UsuńBoże *0* Chcę nowy rozdział... Mam takie uczucie w nogach, że już nie mogę się doczekać... Awwwww <3
OdpowiedzUsuńRozdział czytało się przyjemnie, i chcę by Mel była z Louisem <333
Może zorganizujesz sondę, który do niej bardziej pasuje? :D
Kiedy NN?
Pozdrawiam!
Sondę już dodałam - zobaczymy co sądzą inni ;)
UsuńNowy rozdział właśnie piszę, a opublikuję go w najbliższych dniach ;>
boskie !
OdpowiedzUsuń