W przeciągu kilku minut z Nath doszłyśmy pod dom
chłopców. Tak naprawdę myślałam, że zobaczę tu wielki Biały Dom, jak u
prezydenta. Jednak ku mej uldze ten dom był… Zwyczajny. Brązowy kolor idealnie współgrał
z drewnianymi panelami wokół okien. Robił wrażenie przytulnego i zadbanego.
Nikt nie uwierzyłby, gdybym powiedziała „ To tu mieszkają chłopcy z One
Direction”. Pewnie by mnie wyśmiał i długo się nad tym nie zastanawiał.
Spodziewałam się, że chłopcy są bardzo rozrzutni. Myliłam się.
– O! Już jesteście! – krzyknął Louis wybiegając z
domu. Widząc go mimowolnie wybuchłam śmiechem. Przefarbował włosy! Myślałam, że
już o tym zapomniał. Tomlinson podszedł do mnie i zmrużył oczy.
– Z czego się śmiejesz mała? – od razu spochmurniałam.
Nie lubiłam, gdy ktoś używał wobec mnie określenia „mała”. Po pierwsze, prawdą
było, że do wysokich, długonogich brunetek to ja nie należałam. Po drugie, to
określenie kojarzyło mi się z pustymi plastikami.
– Z twoich zgniłych włosów – mruknęłam wymijając
go – Widać, że od dawna ich nie myłeś – wystawiłam mu język, po czym chwyciłam
Nathalie za rękę i wbiegłam do domu.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy był mały
stoliczek stojący w rogu przedpokoju. Miał on sześć szuflad, a z każdej
wystawały rozpakowane – bądź nie – listy. Wyglądało to przerażająco. Jak
pomyślę, że chłopcy dostają po tysiąc listów dziennie i choćby z grzeczności,
czy ciekawości muszą je odpieczętować, zaczynam doceniać ich pracę. Przecież
taka robota, choć niektórym wydaje się łatwa i przyjemna musi pochłaniać
cholernie dużo czasu!
– Nie obrażaj się! – jęknął Louis wbiegając za nami
do domu – Mogę mówić do ciebie wysoka, jak chcesz – uśmiechnął się zawadzko a
ja spiorunowałam do wzrokiem.
Razem z Nath weszłyśmy w głąb domu. Po prawej
stronie znajdowała się kuchnia. Była ona zadbana, czysta. Kafelki podłogowe były
białe, natomiast te na ścianach niebieskie.
Stał tam również pięcioosobowy stolik, który wyglądał troszkę gorzej.
Szczerze powiedziawszy bałam się, że zaraz odpadną mu nogi. Na lewo zaś od
przedpokoju znajdował się salon. Wyglądał jak z bajki! Ściany były zielone, a
podłoga wyłożona została ciemnobrązowymi panelami. Okna ozdobione w białe firanki
idealnie kontrastowały z kwiatami poustawianymi na parapetach. Przy jednej ze
ścian stał duży telewizor, naprzeciw którego sofa i trzy fotele aż krzyczały by
na nich usiąść. Wyglądały na zabójczo miękkie. Stał tam też stoliczek ze
szklanym blatem, na którym aktualnie znajdował się kubek z ciemnym płynem.
Kiedy z powrotem wróciłyśmy do przed pokoju
zostało nam do obejrzenia tylko piętro. Jednak kiedy skierowałyśmy się w stronę
schodów zaczęli z nich zbiegać chłopcy. Wrzeszczeli jak opętani trzymając w
rękach coś kolorowego. Louis również nimi był, nie wiedziałam jakim sposobem nie
zauważyłam jego zniknięcia. Nath jęknęła, a ja dopiero wtedy zdałam sobie
sprawę, że „coś kolorowego” to pistolety na wodę. Nim zdążyłam jakkolwiek
zareagować chłopcy ze śmiechem zaczęli oblewać nas wodą. Razem z Nathalie
zaczęłyśmy uciekać jednak parter domu był tak mały, że już po chwili chłopcy
zapędzili nas w kozi róg. Była nim oczywiście kuchnia. Stałyśmy obie
przemoczone lekko się trzęsąc. Harry podszedł do mnie i uśmiechnął się łobuzersko.
– Ostrzegam cię Styles! – warknęłam mrużąc oczy,
lecz było za późno. Poczułam jak po włosach spływa mi zimna woda. Jednak nie
chciałam być mu dłużna. Odkręciłam kurek przy kuchennej umywalce i ustawiłam
dłoń tak, by woda zaczęła pryskać. Lekko zirytowani chłopcy chyba mieli już
dość. Nie przewidzieli takie obrotu akcji. Louis podbiegł do mnie, objął mocno
i odciągnął od kranu. Harry zakręcił wodę, a ja rozejrzałam się i wybuchłam
śmiechem. Kuchnia już nie wyglądała tak
idealnie. Kafelki na ścianie ociekały wodą, a na ziemi utworzyła się jedna,
wielka kałuża. Spojrzałam nadal śmiejąc się na miny towarzyszy. Nath stała
opatulona przez ręcznik, który przeniósł jej Niall. Harry przepychał się z
Zaynem, który przy okazji poślizgnął się i razem z Liamem wylądował na ziemi.
Louis, który nadal mnie obejmował również zaczął się śmiać Kiedy w końcu oboje
się uspokoiliśmy otarłam łzy, które pojawiły się w oczach. Tommo puścił mnie, a
ja odwróciłam się w jego stronę. Nie wytrzymałam usiadłam na ziemi i zaczęłam
się śmiać tak, że rozbolał mnie brzuch. Włosy Lou ociekały zieloną mazią, a
niczego nie świadomy chłopak zmierzwił je sobie, po czym jęknął, czując, że coś
przylepiło się do jego dłoni. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Harry pomógł mi
wstać, a ja zachwiałam się i oparłam o niego.
– Lou – zaczęłam próbując się opanować – Czym ty
pomalowałeś sobie te włosy?
– No wiesz… – zaczął, a wszyscy próbowaliśmy go
słuchać – Nie chciało mi się kupować farby, więc zastosowałem domowe środki.
– Domowe środki, co? – uśmiechnęłam się i
pokręciłam przecząco głową. Jaki ten Lou potrafi być głupiutki. Już nawet nie
chciałam wnikać czym i jak on to zrobił.
Po kilku minutach rozmowy zabraliśmy się za
sprzątanie. Ja i Nathalie wycierałyśmy papierem ręcznikowym kafelki ścienne.
Louis i Niall rozkładali na ziemi ręczniki, które co chwila zmieniali. Zayn
wycierał pistolety na wodę, by później chować je do kartonowych pudeł.
Natomiast Harry naprawiał kran, gdyż okazało się, że kiedy Louis odciągnął mnie
od mojej „zabawki”, coś zostało naderwane, przez co Styles musi się teraz z tym
męczyć. W pewnym momencie, kiedy już prawie wszystko było wysprzątane
usłyszałam strzyknięcie. Przerażona mina Harry’ego mówiła za niego. Minęła
sekunda, a z kranu samodzielnie zaczął lać się strumień wody, który ochlapał
nie tylko nas, ale także całą kuchnie. Jęknęłam zmęczona siadając na krześle.
Cała praca na marne. Miałam ochotę zabić Stylesa. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
Chłopcy, którzy aktualnie próbowali zatamować wytrysk wody krzyknęli, bym
otworzyła. Razem z Nath przemoczone pobiegłyśmy
do drzwi. Otworzyłam je mając nadzieję, że zobaczę Vicki. Nie myliłam
się. Jednak obok niej stała stanowczo wyższa dziewczyna z fioletowymi włosami. Miałam
wrażenie, że wyszła z jakiegoś filmu. Wyglądała jak lalka. Uśmiechnęłam się do
Vic, jednak ta wyglądała na strasznie zirytowaną.
Kiedy chciałam przedstawić się nieznajomej, ta przeszła
koło mnie nawet nie zaszczycając mnie jednym spojrzeniem. Wiedziałam, że będzie
ciężko.
– Kto to jest? – szepnęłam do Vicki.
– Dziewczyna Malika – mruknęła cicho zdejmując
buty.
Po chwili usłyszałyśmy pisk „dziewczyny Malika”,
która praktycznie płacząc wybiegła z lekko mokra koszulką z kuchni. Nathalie
szybko wytłumaczyła Vicki, co tu się stało, a ta zaśmiała się z nowo poznanej dziewczyny. Nath poszła za dziewczyną z fioletowymi włosami, próbując ją
uspokoić. Natomiast ja i Vicki weszłyśmy do kuchni. Chłopcy już opanowali
sytuację. Jednak byli sto razy bardziej przemoczeni.
– Perrie – mruknął Zayn, po czym lekko uśmiechnął
się do Vicki i wybiegł z kuchni.
W ogóle się nie wstydząc wbiegłam na górę, do
beżowej łazienki przy jednej z sypialni. Była całkowicie normalna, jednak
obrzydziły mnie męskie bokserki w umywalce. Nie chciałam wnikać, czy były
czyste, czy też użyte. Wyjęłam pięć ręczników z dużej szafki i zbiegłam na dół.
– Nie waż się mnie dotykać, do póki nie
wyschniesz. To nowa bluzka! – usłyszałam krzyk Perrie. Zayn mruknął jakieś przekleństwo, a ja podałam
mu ręcznik. Uśmiechnął się, a ja popatrzyłam na niego ze współczuciem. Niall
przytulał Nath trzęsąc się z zimna, a ta stała jak kołek cała czerwona na
twarzy i próbowała uwolnić się z jego objęć. Jednak ten jęczał, że jest mu
zimno. Okryłam go ręcznikiem, przy okazji przytulając zmarzlucha. Uśmiechnął się
z wdzięcznością, jednak nadal nie chciał puścić Nath mówiąc, że słodko pachnie,
czym jeszcze bardziej ją zdenerwował. Liam siedział, na krześle, kiedy podałam
mu deskę ratunkową czyt. Ręcznik.
– Dzięki – mruknął i otarł twarz.
Lou wręcz rzucił się na mnie wyrywając mi z ręki zielony ręcznik.
– Jesteś aniołem! – krzyknął i przytulił mnie
mocno. Zaśmiałam się i sama spłonęłam rumieńcem. Po chwili puścił mnie i zaczął
czyścić swoje włosy. Podeszłam do Harry’ego i oddałam mu ostatni ręcznik, już
lekko mokry. Podziękował i zaczął wycierać swoje, już skręcone włosy.
Wyszłam na piętro chcąc się trochę rozejrzeć.
Łazienkę z bokserkami w umywalce wolałam ominąć. Weszłam do pierwszego z pięciu
pokoi. Był on pomalowany na ciemny brąz. Po lewej stronie przy ścianie stało
wielkie łóżko z baldachimem. Naprzeciw przy ścianie znajdował się ciąg półek.
Tych z książkami, płytami, różnymi bzdetami, oraz szafą z ubraniami. Ten pokój
miał połączoną łazienkę, do której nawet nie chciałam wchodzić bojąc się co
mogę tam ujrzeć. Wyszłam wiec na balkon i odetchnęłam z ulgą. Kwiecień. Słońce
chowało się za horyzontem, a lekki wietrzyk spowodował, że przeszył mnie
dreszcz.
– Przeziębisz się – usłyszałam lekko zachrypnięty
głos. Odwróciłam się i zobaczyłam szanownego Harolda z ręcznikiem w ręku. Podszedł i opatulił mnie nim szczelnie. Nie cofnął się ani o krok. Chciałam prychnąć, lub odpowiedzieć niemile by go zirytować, choć pewnie tylko by się
zaśmiał. Jednak coś mnie powstrzymało. Słowa ugrzęzły mi w gardle, i mogłam tylko
patrzeć w te jego zielone oczy, które obserwowały mnie ze zmartwieniem i pożądaniem.
Pierwszy raz poczułam się tak bezradna. Coraz trudniej było mi brać oddech, i na
pewno nie z powodu przylepionej, mokrej koszulki, która z pewnością odsłaniała
stanowczo za dużo.
***
Ten gif straszliwie mi się podoba <3
ACH! Z tego rozdziału jestem cholercia zadowolona :D Mam nadzieję, że wy też ^_^
Od teraz będę pisać tylko z perspektywy Melanie. Oczywiście czasem zdarzy się, z perspektywy kogoś innego.
Chcę przeprosić tych, którzy lubią Perrie!
W moim opowiadaniu jest taka, a nie inna :/
Ten rozdział jest chyba najdłuższy, więc jeśli chcecie rozdział 7, to ja chcę 7 komentarzy <3
Pozdrawiam miśki !
Zapraszam do podstrony "bohaterowie". Powiedzcie, podoba wam się wykonanie kart postaci?
Liczę na waszą opinię!
Oh, matko chyba się posiusiam *.*
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę bardzo fajny,ale zauważyłaś,że jego 3/4 to głównie opisy? Po protu nie mogę się doczekać akacji Melanie - Hazza xD czekam na rozdział 7 :)
Pozdrowionka! JESTEM CI DO KOŃCA ŻYCIA WDZIĘCZNA ZA TEN SZABLON :* :*
-Jerr
świetne brakuje mi tylko tego humoru z poprzednich rozdziałów nie mg się już doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie dużo opisów przez co powiedzmy sobie szczerze - akcja jest minimalna. Zdziwiło mnie, że Vicki się pojawi - skoro jest taka zła itd... to chyba zamiast patrzeć na piątkę zwariowanych słodziaków wolałaby popić sobie jakąś wódeczkę czy coś, ale co tam...
OdpowiedzUsuńOsobiście żałuję, że wszystko będzie z perspektywy Melanie, bo wolę Vicki, a nawet Nath.
Spodziewam się, że kolejny rozdział będzie ciekawszy.
Pozdrawiam i do napisania. :)
Rozdział bardzo mi się spodobał mimo tego,że polegał głownie na opisach ;/ Czekam na kolejny i ja również popieram perspektywę Melanie!
OdpowiedzUsuńA mi tam tych opisów brakowało w poprzednich rozdziałam xD Może powinnaś jednak rzeczywiście dodawać więcej dialogów :D Niall w tym rozdziale był ogromnie słodki :D Czekam na akcję z Harrym ;3
OdpowiedzUsuńA karty postaci są cudowne! Sama robiłaś *o*
Pozdrawiam!
LUDZIE NABIJAMY KOMENTARZE!
DODAJ ROZDZIAŁ, BŁAGAM!
OdpowiedzUsuńPROPROPROPROPROPROOOSZZĘĘĘĘ rozdziałłłł!!! *O*
OdpowiedzUsuńdajesz coś z Hazzą! *.* bo normalnie nie mogę wytrzymać! :* <33333
OdpowiedzUsuńnie mam co czytać ;< dodawaj!
OdpowiedzUsuńjest super :D
OdpowiedzUsuń