Perspektywa Nathalie
Około godziny dwunastej chłopcy
zaczęli się zbierać. Jeszcze chwilę
porozmawialiśmy, wymieniliśmy się wszyscy numerami telefonu. Niall skosztował
ostatnią łyżeczkę Nutelli. Harry wkurzał Mel, a Zayan porozmawiał z Vicki.
– Louis pamiętaj o
przefarbowaniu włosów. – powiedziała Melanie, a wszyscy nagle sobie o tym
przypomnieliśmy. Lou tylko zaśmiał się sztucznie i skierował w stronę drzwi.
Wszyscy zaczęli się zegnać, ale ja nie miałam odwagi podejść od któregoś z
chłopaków. Pomachałam im tylko i uśmiechnęłam się przyjaźnie. Niall odłożył
pusty słoik czekolady na stoliczek i podszedł do mnie. Wystawiłam rękę, by się
z nim pożegnać, jednak on tak po prostu mnie przytulił. Nie odwzajemniłam tego
gestu. Objął też Melanie, która zaśmiała się i poklepała go po plecach. Vicki
natomiast jęknęła i zaczęła się wyrywać, co spowodowało śmiech ze strony Zayna.
Podziwiałam ich za tą otwartość i beztroskę. Ja taka nie jestem. Zawsze kiedy
mam z kimś porozmawiać, kogoś objąć, zaczynam się denerwować i pasuję. Naprawdę
próbuję, staram się. Tylko często mi to nie wychodzi. Jestem osobą otwartą,
jednak tylko dla tych bliskich osób. Mam tu na myśli moje dwie przyjaciółki.
Nawet rodzinie tak nie ufam.
– Nath? – zapytała Melanie
trącając mnie w ramię – Co tak stoisz?
– Ach, przepraszam! – jęknęłam.
Musiałam stać już w jednej pozycji od paru minut, bo chłopcy już wyszli, a
dziewczyny zdążyły rozsiąść się na kanapie.
– No i co o nich sądzicie? –
zapytała Vicki, kiedy usiadłam pomiędzy nimi.
– Są… – zaczęła Mel –
Interesujący… – zaśmiała się wpatrując w okno.
– Tak… – westchnęła Vi – A
najbardziej Harry, co? – powiedziała, a Mel rzuciła w nią poduszką.
– On jest irytujący – podniosła
głos i zrobiła się czerwona na twarzy – I taki, taki… – warknęła pod nosem
jakieś przekleństwo i odwróciła się do nas plecami. Tak Mel musi najpierw sama
zrozumieć, dopiero później zdać wnioski.
– A ty, Nath? – zapytała Vicki,
dźgając mnie w brzuch.
– Świetnie się z nimi bawiłam –
powiedziałam na jednym wydechu, przez co ostatnie słowo zakończyło się cichym
jękiem.
– Raczej z nim – powiedziała
Mel, a ja spuściłam głowę.
Co miałam odpowiedzieć? Niall
mi się przecież nie podobał. Był dobrym przyjacielem, ale nikim innym. Poza
tym, nawet nie mogę tak myśleć. Jest przecież piosenkarzem!
– Dobra, ja będę spadać –
powiedziała Vicki wstając – Jestem umówiona.
Wymieniłyśmy z Mel znaczące,
zmartwione spojrzenia.
– Błagam powiedz, ze nie z nim…
– Mel pokręciła przecząco głową. Vicki nic nie mówiąc wyszła z domu trzaskając
brwiami. Mel spuściła głowę, a ja poklepałam ją po ramieniu. Obie się
martwiłyśmy. Zaczynałyśmy podejrzewać, ze Vicki bierze narkotyki. To zaczęło
się miesiąc temu. Zaczęła być nieobecna, niewyspana. Do tetgo zachowywała się
inaczej. Od tygodnia wszystko jest już normalnie. Jednak nie miałyśmy odwagi
zapytać. I tak by nie odpowiedziała. Problem tkwi w Mike’u. To chłopak, który
najprawdopodobniej jest dilerem. Kiedy tylko Vicki się z nim spotyka, wszystko
zaczyna się psuć.
Mój telefon zawibrował.
Wyciągnęłam go z kieszeni.
Masz 1 nową wiadomość od: Niall
Uśmiechnęłam się i otworzyłam SMSa.
Może w ten wieczór wy
przyjdziecie do nas? Zaprasza całe 1D – N.H
– Chłopcy zapraszają nas na
dzisiejszy wieczór do siebie – powiedziałam, a Mel zaśmiała się cicho.
Odebrałam to jako znak zgody. Nie byłam tylko pewna, czy Vicki do nas dołączy.
Odpisałam Niallowi, że wpadniemy o dwudziestej, a Vicki SMS-em powiadomiłam o
spotkaniu. Po kilku minutach pożegnałam się i wyszłam zostawiając Mel z
bratem. W domu czekała na mnie mama,
która oczywiście wiedziała, że nocowałam u Mel. Jednak fakt o One Direction
wolałam przemilczeć. Kiedy zamknęłam się w pokoju zdałam sobie sprawę, że
pojutrze jest poniedziałek, wiec jeśli chciałam dzisiaj dobrze się bawić,
musiałam odrobić lekcję.
Niechętnie siadłam przy biurku i otworzyłam książki. Po rozwiązaniu chyba setnego przykładu z matematyki
dostałam SMSa. Jak się okazało od Vicki.
Postaram się wpaść, ale nic nie
obiecuję. Buziaki ;*
Uśmiechnęłam się rzuciłam telefon na łóżko. Nim się obejrzałam była dziewiętnasta. U chłopców miałyśmy
być na dwudziestą. Szybko się przebrałam, umyłam, zrobiłam lekki makijaż i
wyszłam z domu informując uprzednio mamę. Szłam uliczką nie śpiesząc się.
Melanie mieszkała blisko, a to z nią chciałam udać się do chłopców. W końcu to
jej Harry wysłał adres.
– Hej! – krzyknęła Mel
wybiegając z domu. Miała na sobie letnią, zieloną sukienkę. Przytuliła mnie i
obie ruszyłyśmy pod zapisany w telefonie adres. Chłopcy wynajmowali dom kilka ulic dalej, wiec
nie widziałyśmy potrzeby wzywania taksówki.
– Co z Vi? – zapytała Mel.
– Powiedziała, że postara się
przyjść – uśmiechnęłam się delikatnie. Doskonale wiedziałam, że Melanie martwi się
o Vicki. Ja też. Jednak sądzę, że jest już dorosła i sama umie zadbać o siebie
samą. Każdy ma prawo podejmować własne decyzję. Nie zawsze są one dobre, ale
uczymy się na błędach.
***
Nie jestem z tego rozdziału zadowolona. Pisałam go na szybko.
Ech, w każdym razie mam sporo do nadrobienia na innych blogach, wiec rozdział z perspektywy Melanie nie pojawi się przez dłuższy czas. Dlatego znowu podnoszę limit xD
6 waszych (nie moich) komentarzy i wstawiam rozdział 6!
Kocham was miśki <3
Oh, dla mnie i tak rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńMelanie,Melanie... nie mogę się już doczekać rozdziału! Ludzie komentujemy! :)
Pozdrowionka.
-jerr,
+ Kolejny, świetny szablon.. jak ty je ustawiasz, ja kompletnie nie ogarniam tych gotowych ;<
OdpowiedzUsuńHmmm.. Jeśli chcesz to mogę spróbować ci pomóc ;) To moje gg: 5050298, napisz, to postaram się mniej wiecej wytłumaczyć ci o co w tym chodzi ;))
UsuńDodaj kolejny rozdział! *.*
OdpowiedzUsuńCudo!
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga !!
OdpowiedzUsuń