Do spotkania z Louisem zostało mi kilka
minut. Umówiliśmy się w Starbucksie
Oczywiście mój tata nie mógł mnie podwieźć, gdyż wyszedł gdzieś z Honor. Miałam
wrażenie, że poświęca jej stanowczo za dużo czasu. A co z Martinem? Mój brat
jest w takim wieku, kiedy potrzebuje się ojca!
Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam zielony napis,
reklamujący kawiarnie. Czym prędzej weszłam do środka. Rozejrzałam się po
mlecznym wnętrzu, by znaleźć przyjaciela. Siedział odwrócony tyłem przy
dwuosobowym stoliku, zaraz przy oknie. Odruchowo wygładziłam swoją białą, letnią koszulkę z krótkim rękawem. Poprawiłam krótkie spodenki, po czym
zgrabnym ruchem doszłam do stolika. Stanęłam za niczego nie spodziewającym się
chłopakiem i położyłam mu dłoń na ramieniu. Louis podskoczył delikatnie i z
uśmiechem na ustach spojrzał na mnie.
– Cześć – powiedziałam i schyliłam się dając
Tomlinsonowi delikatny pocałunek w policzek. Usiadłam przed nim i zamówiłam
średniej wielkości frappuccino.
– Długo czekasz? – zapytałam, gdy kelnerka odeszła
od stolika.
– Nie. Przyszedłem wcześniej – wystawił mi język,
a ja kopnęłam go delikatnie pod stołem.
– To opowiadaj. – powiedziałam uśmiechając się i
opierając głowę na dłoniach. Louis spojrzał na mnie pytająco, a ja westchnęłam.
– Jak było. Wiesz Francja, Paryż. Miasto
zakochanych. Poznałeś kogoś? – zapytałam i odebrałam od młodej kobiety
zamówioną przeze mnie kawę. Louis spuścił wzrok i przez sekundę wydawało mi
się, ze jest smutny. Jednak już po chwili
uśmiechnął się ukazując rządek białych zębów.
– Nie chcę nikogo poznawać – powiedział, a ja
zmarszczyłam brwi. Już wiedziałam, ze coś się stało.
– Louie, co się stało? – zapytałam, a on zaczął
stukać palcami o blat.
– Nic takiego – powiedział, a na jego ustach
ponownie pojawił się uśmiech. Całkowicie nieszczery i wyćwiczony. Westchnęłam
podirytowana i położyłam moją dłoń, na jego stanowczo większej.
– Przestań – poprosiłam, nie do końca mając na
myśli wystukiwany przez niego rytm.
– Przepraszam – powiedział i splótł nasze palce.
Uśmiechnęłam się pokrzepiająco. Louis patrzył na nasze splecione dłonie,
aż w końcu podniósł wzrok z nich, na
mnie. Jego niebieskie, lekko przyszarzałe tęczówki zdawały się studiować każdy
detal mojej twarzy.
– Zakochałem się – powiedział wciąż na mnie
patrząc. Serce zaczęło bić mi szybciej pod wpływem jego spojrzenia. Spuściłam
wzrok zmieszana i zaczęłam jeszcze raz studiować jego słowa.
– To wspaniale! – powiedziałam z entuzjazmem.
Cieszyłam się, że Louis znalazł sobie obiekt westchnień, jednak kiedy
wyobrażałam sobie, że jego dłonie splatają się z dłońmi innej kobiety
zaczynałam odczuwać zazdrość.
– Kim jest twoje wybranka? – zapytałam i
uśmiechnęłam się delikatnie, ściskając jego dłoń.
– Znasz ją – powiedział i również się uśmiechnął.
– No powiedz! – zaśmiałam się, ale on tylko
pokręcił głową. – Louie! – jęknęłam, a on zaśmiał się cicho.
– Foch! – mruknęłam i wyswobodziłam swoją dłoń, po
czym oparłam się o krzesło i wyjrzałam przez okno.
– Fachowe obciąganie ch… – zaczął Louis
przeciągle, a ja otworzyłam szerzej oczy i zatkałam mu dłonią usta.
– Nie, nie ten foch – zaśmiałam się, a on znów
splótł nasze palce.
* * *
– Zayn, naprawdę mogę już wrócić! – jęknęłam
głośno, a Malik zaśmiał się tylko i pokręcił przecząco głową. Warknęłam cicho,
a on ponownie skupił się na meczu piłki nożnej. Jednak co chwila przyglądał mi
się, jakbym miała gdzieś pójść.
Nastał wieczór, a Malik tak zwyczajnie nie chcę
mnie wypuścić do domu. Spojrzałam na swoją zabandażowaną kostkę i przeklęłam w
myślach.
– Przecież nie będę tu spała! – powiedziałam,
kiedy na telewizorze wyświetliły się reklamy.
– Będziesz – powiedział brunet i znowu się
uśmiechnął – Sama słyszałaś co powiedział lekarz.
– No tak, ale kiedy chłopcy wrócą, to nie będzie
dla mnie miejsca – uśmiechnęłam się tryumfalnie, wiedząc, że właśnie wygrałam.
– Nie wrócą – powiedział i rozsiadł się wygodniej.
– Harry tą noc spędza u Megan– powiedział i zaczął figlarnie ruszać brwiami. –
Niall zabiera Nath na koncert i jeśli wróci to… Rano. Louis zaraz po spotkaniu
z Corner pojechał do rodziców. A Liam jest z Danielle. – po tych słowach
uśmiechnął się szerzej.
– Czyli zostaniemy sami – mruknęłam i przygryzłam
delikatnie paznokieć. Wciąż w głowie miałam jego słowa. Już jesteś. Cały czas zastanawiałam się jak mam to odebrać. Spojrzałam
na Malika. Był przystojny, tak. Na pewno był przystojny. Do tego miał
zniewalający charakter. Jednak czy czułam cos do niego?
– Kurwa – warknęłam karcąc siebie, za swoje myśli.
– Gdzie?! – krzyknął Zayn i zaczął się rozglądać.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
– Tu siedzi – wskazałam na mulata, a ten zrobił
obrażoną minę.
– Uważaj, bo przyjdę w nocy i cie zgwałcę –
mruknął, a ja zaśmiałam się ponownie.
Odsunęłam się od niego, na tyle, na ile pozwalała
moja zwichnięta kostka. Zayn jednak widząc moje nieudolne poczynania chwycił mnie
za biodra i ułożył sobie na podołku. Uśmiechnął się i objął mnie w pasie.
– Zayn nie przeginaj – warknęłam chcąc zsunąć się
z jego kolan.
– Na pewno jest ci wygodnie – powiedział i
wystawił mi język. Nie odpowiedziałam. Rzeczywiście siedziało mi się wspaniale.
Kostka oparta wygodnie o kanapę bolała mniej, a ja sama mogłam cieszyć się
bliskością drugiej osoby.
– Dobra – fuknęłam obrażona i delikatnie ułożyłam
głowę na jego ramieniu. Zayn zaśmiał się cicho, za co dostał ode mnie kuksańca
w bok.
– Dobranoc – szepnęłam i wsłuchując się w jego miarowe
bicie sera zamknęłam oczy.
* * *
Kiedy wyszliśmy z zatłoczonego klubu, na świeże
powietrze od razu odetchnęłam. Koncert, na który zabrał mnie Niall, nie był
jakimś widowiskowym show. Mało znana kapela grała w malutkim klubie na
obrzeżach Londynu. Nie przeszkadzało mi to. Muzyka byłą świetna, Niall jako
osoba towarzysząca sprawdzał się doskonale. Najśmieszniejsze było to, że w
czasie przerwy pomiędzy piosenkami rozdawali darmowe jedzenie. Niall, jak to
Niall musiał coś zjeść. Latał więc za obcymi mężczyznami wyrywając im nieraz całe
srebrne tacki. Dziwię się, że nikt go nie upomniał.
– Jest po północy, chyba muszę odwieźć panią do
domu – zwrócił się do mnie Niall, chowając swój telefon do kieszeni. Wolnym
krokiem szliśmy w stronę parkingu, na którym czekał już na nas czarny samochód
Horana.
– Nie musisz – powiedziałam i rozciągnęłam się.
Tak naprawdę wolałam spędzić z nim jeszcze trochę czasu, niż wysłuchiwać kazań
matki.
– To co chcesz robić? – zapytał Niall opierając
się o maskę swojego auta. Westchnęłam i uśmiechnęłam się.
– Nie mam bladego pojęcia – powiedziałam i zaśmiałam
się cicho. Co można robić w środku nocy?
– Mam pomysł! – krzyknął uradowany blondyn.
Zwinnie otworzył bagażnik auta i już po chwili wyciągnął coś z niego. Z
początku nie mogłam dojrzeć cóż takiego on wyczarował, jednak kiedy podszedł
bliżej od razu zrozumiałam, że owym przedmiotem jest koc, a raczej dwa koce.
– Noc pod gołym niebem? – zapytał i uśmiechnął się
delikatnie. Z początku się wahałam. Przecież nie można tak po prostu nocować w
parku. Zawsze istnieje ryzyko. Ktoś może nam coś zrobić, lub mogą nas
zwyczajnie wyrzucić. Jednak kiedy Niall uśmiechnął się po raz kolejny wszystkie
wątpliwości minęły. Wiedziałam czego chcę i już po chwili pokiwałam ochoczo
głową.
* * *
No więc jest 2:20, a ja nie mogę spać. Leże w łóżku, w domu letniskowym i kiedy tylko zamykam oczy i gaszę światło słyszę dziwne dźwięki O.O Po raz pierwszy tak się boję, dlatego dzisiaj zarywam nockę, pisząc rozdziały i oglądając filmy. Co sądzicie o rozdziale? Jak dla mnie wyszedł fajnie. Chciałabym podziękować Lenie_S za szczerą, długą opinię. Na pewno wejdę na twojego bloga, może nawet dzisiaj ^^ Wszystkim innym osobom oczywiście również dziękuję za komentarze!
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ♥
Postaram się, aby moja wypowiedź Cię nie zanudziła Bejbi!
OdpowiedzUsuńTen rozdział wzbudził we mnie tyle emocji, że rajuuu!
I tak się zastanawiam nad spotkanie Mel i Tomlinsona! Wiesz, czemu? Bo mam pewne przeczucia, co do tego, ale nic nie będę mówić. Buzia na kłódkę.; x
Poza tym to takie romantyczne, są te wątki z Mel i Harrym, że... No słodko. Lubię tak. I trzymam kciuki za Vicki i Zayna, a także Nath i Horanka! ;*
http://www.dontleaveher.blogspot.com/
Jezu twój blog jest świetny .Zakochałam się w nim .Szkoda mi Louisa ,zakochał się w niej a ona chodzi z nim najlepszym przyjacielem .Nic dodać nic ująć świetne ! Czekam na następny
OdpowiedzUsuńMatko, nawet nie wiesz jak się cieszę że trafiłam na twojego bloga ! Odrazu pokochałam postać Mel, gdy wylała picie na Harrego ! Już wtedy wiedziałam że to opowiadanie stanie się jednym z najlepszych :D I tak jest, a ja już nie mogę się doczekać kolejnego :P
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mi się podobają stosunku między Zaynem a Vicki , kibicuje im jak najbardziej ! :D
szkoda mi w tym Louisa , ale boję się że sporo namiesza w ich związku, czego nie chce, bo oni są tacy słodcy !!!!!!
Kocham, to ! ♥
Przepraszam za spam, ale jeśli chesz wejdź do mnie, dopiero zaczynam i może cie zaciekawi :D
http://aleksaharry.blogspot.com/
Czekam na następny !
jezu, kocham twojego bloga :D świetny rozdział, czekam na następny!
OdpowiedzUsuń@Mejgda
Super jest :3
OdpowiedzUsuń